Klocek Podróżnik

Pamiętniki Klocka Podróżnika

Japonia

Marzec 2013

Przed nami imponująca nowoczesnością i filozofią życia Japonia. Kraj zaskakujący swoją odmiennością, pełen niezmiernie ciekawych i zupełnie nam obcych obrzędów i obyczajów, który pomimo najwyższego rozwoju technologicznego, pozostaje silnie przywiązany do tradycji.

Lądujemy na lotnisku Narita i przechodzimy bezpośrednio na perony kolejowe, skąd pociąg linii „Narita Line” przewozi nas do stacji Keisei-Ueno w Tokio. Wagony są prawie puste, jednak im bliżej dojeżdżamy do Tokio, tym więcej wsiada pasażerów.

japonia

Pociąg linii Narita Line.

break

Pierwsza wzmianka o osadzie rybackiej na miejscu późniejszego zamku Edo, pojawiła się w XII wieku. Założyciel dynastii szogunów, niejaki Ieyasu Tokugawa uczynił z Edo centrum swoich dóbr, a potem faktyczną stolicą kraju. Edo było siedzibą dynastii Tokugawa, aż do „Rewolucji Meiji”. Na początku okresu Meiji (rok 1868) miasto otrzymało nową nazwę Tōkyō (wschodnia stolica) i stało się siedzibą cesarza i władz kraju. Tokio wraz z miastami Kawasaki i Jokohamą tworzy wspólny kompleks przemysłowy i z dwunastomilionową populacją należy do największych miast świata.

Wysiadamy na stacji Ueno i wpadamy w porywisty potok ludzi, poruszających się w różnych kierunkach. Niezliczona ilość przejść, korytarzy, schodów i szyldów informacyjnych wprowadza nas, odwykłych od zgiełku wielkiego miasta, w prawdziwe zakłopotanie. Kiedy nareszcie wydostajemy się z tego zawirowania, wsiadamy do zacisznej taksówki i przejeżdżamy do niedalekiej dzielnicy Asakusa Senzoku.

japonia

Na ulicach spotyka się niekiedy kobiety ubrane w tradycyjne stroje.

japonia

Stare ryksze są popularną atrakcją turystyczną.

japonia

Nowoczesna „ryksza” na ulicy Tsukuba-Express.

Dzielnica Asakusa jest jednym z najstarszych obszarów Tokio, a swój dawny charakter zachowała aż do dzisiaj. Niska zabudowa i ulice pełne zabytków sprawiają, że zapominamy na chwilę o pobycie w jednym z najnowocześniejszych miast świata. Przechodząc po jej wąskich uliczkach docieramy do najstarszej i najważniejszej świątyni buddyjskiej w Tokio, pochodzącej z 645 roku Sensō-ji.

japonia

Asakusa Kaminarimon. Pierwsza brama wejściowa do świątyni Sensō-ji.

Według legendy, trzech rybaków miało wyłowić w sieciach złoty, pięciocentymetrowy posążek bogini Kannon, będącej główną postacią chińskiego panteonu buddyjskiego i czczonej w ludowej religii jako bogini miłosierdzia, litości i płodności.
W miejscu połowu złotego posążka, mnich Shōkai zbudował w roku 645 świątynię. Została ona doszczętnie zniszczona w pożarze, po odbudowie zniszczona przez trzęsienie ziemi i ponownie w czasie Drugiej Wojny Światowej. Za każdym razem była odbudowywana. Ostatnio w 1958, tym razem już przy użyciu żelbetonu.

japonia

Miedzy dwiema bramami prowadzącymi do świątyni, znajduje się pasaż handlowy – Nakamise Shopping Street.

japonia

Pluszaki uwielbiane są na całym świecie.

Po przejściu przez pierwszą bramę oraz pasaż, dochodzimy do Hōzōmon, drugiej bramy świątyni Sensō-ji. W obu bramach wiszą wielkie papierowe lampiony, które Moja Basia nazywa pomidorami. Kiedy ma się na myśli papierowy lampion, to ciężko jest sobie wyobrazić, że największy w świątyni Sensō-ji ma 4,5 metra wysokości i waży aż 400 kilogramów!

japonia

Hōzōmon. Druga brama do świątyni Sensō-ji.

japonia

Papierowy lampion („pomidor”).

Przed głównym pawilonem świątyni stoi olbrzymi palnik kadzideł (o-kōro). W obrzędach służących do przekazania intencji oraz samooczyszczenia, połączonych ze snującym się dymem kadzideł, panuje jakiś szczególny metafizyczny nastrój.

japonia

Palnik kadzideł.

japonia

Główny pawilon świątyni Sensō-ji.

Przed wejściem do głównego pawilonu ustawiona jest wielka, metalowa skrzynia przykryta od góry sztabkami. Wierni wrzucają do niej monetę i klaszczą 1 lub 2 razy w dłonie tak, aby dźwiękiem wpadającej monety i ich oklasku wzbudzić zainteresowanie duchów, z którymi pragną nawiązać kontakt. Trochę kojarzy mi się to z rozmową na spirytualnym poziomie przez dawny, miejski automat telefoniczny, do którego, aby uzyskać połączenie wrzucało się monetę.

japonia

”Automat telefoniczny” do połączenia z zaświaty.

W pobliżu świątyni Sensō-ji przepływa rzeka Sumida, a na jej drugim brzegu usytuowana jest dzielnica Tokio Sumida. Już z oddali zauważamy nowoczesne budynki oraz jedną z największych atrakcji miasta – mierzącą 634 metry więżę telewizyjną i widokową Tokio Skytree. Nieco bliżej widać nowoczesne wieżowce oraz mniejszy, czarny budynek ze złotą figurą zwaną "Asahi Flame", umieszczoną na dachu. Jest to siedziba Asahi – najsłynniejszego i największego browaru w Japonii. Sama budowla ma symbolizować szklankę, a złoty "Asahi Flame" piankę od piwa, jednak ta „pianka” nazywana jest w Tokio żartobliwie „złotym plemnikiem”.

japonia

Widok na nowoczesne budynki Tokio Sumida.

japonia

Budynek dyrekcji Asahi został zaprojektowany przez francuskiego projektanta Philippe Starck'a.

break

Toyoko Inn, to cała sieć hoteli w Azji. Wszędzie wyglądają podobnie. Wysokie nowoczesne budynki z wąskimi korytarzami i małymi pokoikami. Żaden niepotrzebny luksus, tylko tyle, ile jest konieczne. W pokoiku jest mało miejsca i walizkę trzyma się zasadniczo pod łóżkiem, a że w Japonii podróżuje się tylko z minimalnym bagażem, dlatego Moja Basia zapakowała nas troje w jedną, średnią walizkę na całą trzytygodniową podróż.
Pomimo praktycznego wyposażenia pokoju hotelowego, znajdujemy w nim jednak niekwestionowany luksus – jest nim nowoczesna toaleta.
Miska sedesowa to prawdziwy komputer z szeregiem przycisków – czyli takie małe centrum dowodzenia. I tak: można włączyć muzykę, jeśli posiedzenie miałoby przebiegać głośno i zakłócać spokój pozostałym mieszkańcom pokoiku, można włączyć podmywanie po udanym posiedzeniu i ustawić strumień, kąt padania, kierunek oraz temperaturę wody. mAT jest zachwycony!
W każdym hotelu w Japonii dostaje się kapcie i pidżamę do spania. Właściwie jest to koszula nocna zapinana z przodu. Takie koszule leżą na dole przy recepcji, wyprane i elegancko poukładane w szklanej gablotce ze światłem ultrafioletowym, które działa dezynfekująco. Problem stanowią jednak rozmiary, które przystosowane są z zasady na przeciętnego Japończyka. Również przybory do golenia, pastę i szczoteczkę do zębów można otrzymać w recepcji.
W hotelu są tylko dwie ciasne windy, których pojemność w najlepszym razie wystarcza na zmieszczenie 5-6 Japończyków lub 4 Europejczyków. Szczególnie rano, kiedy wszyscy goście hotelowi udają się do jadalni, elewatory okazują się wielce niepraktyczne. Zazwyczaj czekamy 15-20 minut zanim zdołamy zjechać na śniadanie. Teraz czekamy jednak już prawie pół godziny i jesteśmy głodni i niecierpliwi. Postanawiamy skorzystać ze schodów przeciwpożarowych usytuowanych na zewnątrz budynku i wejść na śniadanie od ulicy.
Codzienne pożywienie w Japonii zdecydowanie odbiega od przyjętego u nas pojęcia zdrowego i smacznego jedzenia. Są to najczęściej szybkie dania zmieszane z półproduktów z dużą ilością „polepszaczy”. Jedynie w drogich japońskich restauracjach oraz w Ryokan czy Minshuku (tradycyjny japoński hotel) poświęca się czas na przygotowanie posiłków z podstawowych produktów żywnościowych z zachowaniem zasad tradycyjnej, domowej kuchni. W hotelu nie ma kuchni i wszystkie potrawy dowożone są gotowe i wydawane wśród gości.
Nasze śniadanie składa się codziennie z takiego samego zestawu: gotowa zupka Miso wykonana na bazie Dashi z proszku, który dalece odbiega od tradycyjnego Dashi, przygotowanego na prawdziwym wodoroście Kombu z płatkami Katsuobushi, czyli suszonego Tuńczyka Bonito.
Do zestawu śniadaniowego należy również Onigiri, uformowane z ugotowanego ryżu w trójkątne lub owalne ciasteczko i czasami zawinięte w wodorost Nori. Niekiedy nadziewane marynowaną japońską morelą (Umeboshi) lub rybą albo tylko z wmieszanymi do ryżu przyprawami i polepszaczami smaku. Onigiri jest jedną z popularniejszych przekąsek w Japonii.
Jako dodatek dołączona jest również biała fasolka z puszki oraz kilka różnych, gotowych sałatek. Sałatka ziemniaczana z majonezem oraz kawa i herbata z ekspresu w papierowych kubkach są każdorazowo.

break

Pomimo, że Asakusa położona jest dosyć centralnie, to jednak samo centrum miasta znajduje się w dzielnicy Chiyoda. Jest to dzielnica reprezentacyjna, pełna urzędów i biur. Oprócz Pałacu Cesarskiego znajduje się tu również budynek Sądu Najwyższego, siedziba premiera, gmach parlamentu oraz liczne ministerstwa.

japonia

Otemachi Station – centralny dworzec kolejowy w Tokio.

japonia

Budynki w dzielnicy Chiyoda.

japonia

Ogród Kokyo Gaien przed Pałacem Cesarskim.

W pałacu mieszka nie tylko rodzina cesarska, lecz również wiele rodzin należących do służby. Pałac jest otwarty dla zwiedzających tylko 2 stycznia oraz w dniu urodzin cesarza, czyli 23 grudnia. Oznacza to, że musimy zadowolić się widokiem z zewnątrz. Podchodzimy możliwie najbliżej pod Most Nijubashi, który stanowi główne wejście do Pałacu. Nijubashi (podwójny most) zawdzięcza swoją nazwę własnemu odbiciu w tafli wody.

japonia

Most Nijubashi i w tle biała wieżyczka Fushimi.

japonia

Przed pałacem.

W pobliżu pałacu znajduje się Park Hibiya. W okresie Cesarza Meiji teren pod obecnym parkiem wykorzystywany był na parady wojskowe cesarskich sił zbrojnych. Ostatecznie w roku 1903 został założony pierwszy tokijski park w zachodnim stylu. Jest on miniaturą nowojorskiego Parku Centralnego i stanowi oazę pomiędzy wieżowcami i centrami handlowymi. Chętnie uczęszczany jest przez pracujących i mieszkających w okolicy, a także faworyzowany przez ekipy filmowe kręcące w nim stale nowe seriale telewizyjne.

japonia

Ta budowla stojąca w Parku Hibiya, została wybudowana w 1910 roku, w stylu niemieckiej chaty. Obecnie niektóre pary nowożeńców biorą w niej ślub w stylu zachodnim.

japonia

W parku mieszkają mało płochliwe kruki. Tak piękne i tak błyszczące, że wyglądają jak odlane z wosku.

break

Na temat japońskiej kolei można by napisać obszerny tekst pochwalny, ale streszczając się do jednego określenia, powiem – japońska kolej jest fenomenalna. Pociągi podmiejskie jeżdżą regularnie, co 10, 15 minut. Jedynym utrudnieniem dla obcokrajowców jest fakt, że informacje w języku angielskim podawane są na niewielu stacjach i w nielicznych pociągach. Na szczęście plan sieci kolejowej opisany jest w dwóch językach, japońskim i angielskim. Każda linia kolejowa oznaczona jest poza nazwą, również kolorem. Na peronie wystarczy stanąć w miejscu, gdzie zaznaczone są korytarzyki danego koloru i można być pewnym, że właśnie tutaj, z dopuszczalną odchyłką do 10 centymetrów, otworzą się drzwi oczekiwanego pociągu. Na peronach podróżni ustawiają się w kolejce. Nikt się nie przepycha i nie przeciska. Jeśli się nie uda wejść – za 10 minut przyjedzie następny. Żadnych awantur, żadnej arogancji, żadnej agresji.

japonia

W oczekiwaniu na „zielone” połączenie.

break

Kolejną, także relatywnie centralnie położoną dzielnicą jest Shibuya. Znajduje się w niej popularny Chram Meiji (Meiji-jingū). Dojeżdżamy do niego oczywiście pierwszorzędną, japońską koleją. Po drodze do sanktuarium, położonego na terenie wielkiego parku, przechodzimy przez szereg wielkich Torii (bram). Są one wykonane z tysiącsiedemsetletnich cyprysów. Najwyższa belka ozdobiona jest symbolem cesarstwa Japonii, czyli stylizowanymi kwiatami chryzantem. Torii symbolizuje przejście od „świata skończonego”, czyli fizycznego świata ziemskiego, którego końcem jest śmierć, do „świata nieskończonego” będącego światem kami (bogów).
Chram został zbudowany w 1920 roku i jest poświęcony cesarzowi Meiji, który zakończył sześćsetletnie panowanie szogunów i rozpoczął nowoczesną erę w Japonii. Jego śmierć w 1912 roku stanowiła olbrzymią stratę dla kraju. sześciotygodniowa żałoba, aż do pochówku, powstrzymała całą gospodarkę. Chram Meiji został w czasie Drugiej Wojny Światowej doszczętnie zniszczony. W 1958 roku, dzięki 600 milionom datków od społeczeństwa i 110 tysiącom ochotników, został wiernie odbudowany. Budynki zachwycają swoją klasyczną skromnością, pięknością i uporządkowaniem.

japonia

Ostatnia Torii przed wejściem do chramu.

Podobnie jak w większości spirytualnych miejsc na świecie, rownież przed wejściem do świętych miejsc w Japonii, nakazany jest rytuał obmycia. Najpierw ręce, potem usta. Woda z chōzuya nie służy jednak do picia i chochelka, którą się ją pobiera, nie powinna dotykać ust. Niektórzy nieświadomi turyści piją wodę z chōzuya, chociaż jest to równoznaczne z wypiciem wody świeconej z Aspersorium w kościele katolickim.

japonia

Przechodząc dalej zauważam papierowe, zygzakowate wstęgi Shide, które w religii shintō mają rytualną moc oczyszczenia danego miejsca. Przymocowywane są do świętego sznura Shimenawa i oznaczają granicę pomiędzy strefą sacrum i profanum.

japonia

Wstęgi Shide przymocowywane do świętego sznura Shimenawa.

japonia

Pielgrzymi przed głównym sanktuarium.

japonia

Brama główna.

Japończycy nie należą do bardzo religijnych. Wielu jednak przychodzi do chramów lub świątyń, aby pomyśleć choć krótko o ofiarach trzęsienia ziemi, tsunami lub innej katastrofy. Inni przychodzą z problemami własnymi jak np. bezrobocie lub pomoc w zdaniu egzaminów i modlą się o wsparcie. Wszystkie swoje prośby zapisują na karteczkach lub drewnianych tabliczkach i składają w specjalnym do tego celu miejscu.

japonia

Mała pielgrzymka zastanawia się, co napisać na swojej karteczce.

Najbardziej rozpowszechnionym rodzajem składania życzeń i próśb jest zapisywanie ich na drewnianych tabliczkach zwanych Ema. Sprzedawane są one w każdym chramie. Takie Ema wiszą setkami na haczykach w specjalnych stojakach. Kiedy brakuje miejsca, zostają ściągnięte i ceremonialnie spalone. W ten sposób wszystkie życzenia i prośby wędrują z dymem do nieba.

japonia

Stojak z drewnianymi tabliczkami Ema.

Spacerując po terenie Chramu zauważam ścianę wzniesioną z beczek wypełnionych nihonshu (sake), złożonych przez wiernych w ofierze.
Nazwa Sake odnosi się w Japonii do każdego rodzaju napoju alkoholowego i może oznaczać również wódkę, brandy, whisky czy szampana. Wino ryżowe, które znane jest u nas jako Sake, w Japonii nazywa się potocznie nihonshu (japoński trunek) i jest produkowane bez procesu destylacji, bardziej przypominając warzenie piwa.

japonia

Ofiarne beczki z nihonshu.

break

Jest pora obiadowa, kiedy dojeżdżamy do stacji Marunouchi w dzielnicy Chūō. W dworcowym pasażu wybieramy jeden spośród lokali gastronomicznych, prezentujący w oknie wystawowym plastikowe atrapy serwowanych potraw. Najczęstszą formą składania zamówienia, z jakiej korzystamy, to pokazanie obsłudze plastikowego wzorca dania, na które mamy ochotę.
Po krótkiej przerwie rewaloryzacyjnej ruszamy do znajdującego się w pobliżu znanego i ekskluzywnego centrum handlowego Ginza.

japonia

japonia

Ginza.

Wchodzimy do kilku domów towarowych, ale butiki i stoiska z markową odzieżą absolutnie nie wzbudzają naszego zainteresowania. Jesteśmy natomiast zauroczeni oglądając stoiska ze słodyczami. Japońskie pralinki wyglądają jak prawdziwe rękodzieła. Skromne i artystycznie piękne ciasteczka i słodycze (Nerikiri Wagashi) przyciągają naszą uwagę nie swoim smakiem, ale cudownym wyglądem.

Spacerując ulicami Ginza napotkamy Samana, czyli żyjącego z jałmużny wędrującego ascetę. Podobnie jak każdy Samana, niesie przed sobą małą miseczkę, do której wrzuca się monety. Oprócz tego trzyma mały dzwoneczek i poruszając się bardzo drobnymi, na długość stopy, krokami, co kroczek wybija dzwoneczkiem pojedynczy ton.
mAT zazwyczaj wrzuca do miseczki każdemu napotkanemu Samana drobne wsparcie, jednak jak prawie każdy Europejczyk w Japonii, cokolwiek czyni, to niewłaściwe. I tak nasz mAT wrzucając jałmużnę powinien stać prosto i nie kłaniając się poczekać na błogosławieństwo. mAT mało tego, że się kłania, przez co stawia poczciwego Samana w ogromnym zakłopotaniu, to odchodzi bez błogosławieństwa!
Co za wychowanie?...Dopiero, kiedy objaśniono nam system udzielania wsparcia, zachowuje się wreszcie poprawnie. W międzyczasie nazbierał tyle błogosławieństw, wypił tyle wody z różnych świętych źródeł, że jak sam twierdzi, musi być już nie tylko błogosławiony, ale z pewnością też święty.

japonia

Wędrujący asceta Samana.

break

Z dzielnicy Chūō wracamy do Ueno. Tym razem wychodzimy z drugiej strony torów kolejowych, na ulicę Ameya-Yokochō lub krótko Ameyoko, na której panuje atmosfera orientalnego bazaru. Po Drugiej Wojnie Światowej znajdował się tutaj „Pchli Targ”, na którym oferowano amerykańskie towary codziennego użytku, a obecnie wzdłuż torów ciągnie się cały szereg straganów i sklepików. Ameyoko to ulubiona ulica handlowa przeciętnych obywateli.

japonia

japonia

Ameya-Yokochō.

break

W pobliżu stacji Ueno znajduje się również Park Ueno, powstały dzięki dotacji cesarza Taishō w 1924. Jest on nie tylko miejscem rekreacyjnym, ale ze znajdującymi się w nim muzeami, salą koncertową oraz świątyniami, pozostaje także ważnym centrum kulturalnym. Zwłaszcza w czasie kwitnienia wiśni, park jest ulubionym celem wycieczkowym mieszkańców miasta

japonia

Kolejny z rzędu Samana, od którego mAT pobiera kolejne z rzędu błogosławieństwo.

Nie przypadkowo jesteśmy w Japonii w marcu. To okres praktykowanego od kilkuset lat i cieszącego się ogromną popularnością święta-festynu zwanego Hanami, czyli oglądania kwiatów. Hanami obejmuje w głównej mierze czas kwitnienia wiśni, które trwa 1-2 tygodnie, zazwyczaj w marcu lub kwietniu. Hanami jest relacjonowane przez media i z niecierpliwością wyczekiwane przez większość Japończyków.

japonia

japonia

W parku rośnie około 2200 drzew wiśni.

japonia

Hanami w parku Ueno.

Sakura to japońska nazwa ozdobnych drzew wiśniowych i ich kwiatów. Sakura jest wszechobecnym symbolem Japonii, umieszczanym często na przedmiotach codziennego użytku, na kimonach, materiałach piśmiennych oraz na ceramikach. Jest również tematem poezji i piosenek. Popularna pieśń ludowa nosi tytuł Sakura Sakura (Kwitnąca wiśnio) » Sakura na YouTube.

japonia

Sakura.

Przed wylotem do Japonii dostałem białą koszulkę z dużym czerwonym punktem z przodu, wzorowaną na japońskiej fladze narodowej. Z tego powodu, podczas pozowania do zdjęć, wzbudzam zachwyt wśród przechodniów. Często słyszę jak powtarzają radośnie Nihon no, Nihon no (Japończyk, Japończyk). Na skutek czego, mAT przezywa mnie i zamiast Japoniec, woła na mnie żartobliwie Jan Poniec.

Zupełnie przypadkiem natrafiamy na graniczący z parkiem duży cmentarz, któremu oczywiście rownież musimy przyjrzeć się z bliska.

japonia

Cesarska brama prowadząca do mauzoleum Ietsuna.

Według obrzędów pogrzebowych zwłoki zmarłego zostają spalone i po umieszczeniu w urnie złożone w grobowcu rodzinnym zwanym Haka. Nazwisko rodziny wyryte jest na kamiennym nagrobku i brzmi najczęściej „Grób wielu pokoleń rodziny XYZ”. Nazwiska poszczególnych zmarłych nie są wcale zapisane lub czasami, ale tylko z tyłu nagrobka. Dlatego Japończycy stawiają przy grobach długie drewniane listwy nazywane Ihai, na których wypisane są imiona poszczególnych zmarłych. Różnica pomiędzy Ihai („tabliczki zmarłych”), a nagrobkiem jest taka, że przynależą one do poszczególnych zmarłych, nagrobek natomiast do całego rodu. Subskrypcja na nagrobku następuje po linii męskiej, natomiast kobiety pochowane są w grobowcu rodzinnym swojego męża.

japonia

Groby z drewnianymi listwami Ihai.

break

W rezultacie spacerujemy teraz na terenach poza parkiem. Po drodze znajdujemy zbudowaną pod patronatem Tokugawa Iemitsu – trzeciego szoguna z dynastii Tokugawa, świątynię Kaneiji z 1625 roku. Na świątynnym podwórku stoi szereg figurek Jizō-bosatsu. Po Kannon jest to drugie, co do popularności bóstwo buddyjskie. Jizō jest patronem noworodków i dzieci nienarodzonych oraz pielgrzymów i kobiet w ciąży. Jego posągom przypisuje się nierzadko magiczną właściwość np. odnajdowanie zagubionych rzeczy lub spełnianie życzeń. Figurki Jizō najczęściej ubrane są w czapeczki lub pelerynki, ponieważ Japończycy uważają, że „jeśli on chroni nas, to my musimy chronić jego”.

japonia

Świątynia Kaneiji.

japonia

Figurki Jizō.

Jizō jest także patronem usuniętych podczas aborcji embrionów lub zmarłych przy porodzie dzieci. Aby ułatwić im reinkarnację, odbywa się specjalna ceremonia (mizuko-kuyō). Składa się wtedy dary dla świątyni i ofiarowuje szaty dla Jizō, który podczas tej ceremonii symbolizuje usunięty embrion. Kobiety, które poddały się aborcji często wykupują kamienny posążek Jizō w postaci małego dziecka. W rocznicę dokonania aborcji zmienia się jego szaty (czapeczkę i pelerynkę), a także ustawia przed nim kolorowe wiatraczki. Takich posążków wokół świątyń są nieraz tysiące.

japonia

Figurka Jizō ubrana w dziecięcy strój.

Japończycy z gruntu podążają za nowoczesnością i ogólnie nie przywiązują większej wagi do starych budowli – naturalnie oprócz tych, które posiadają znaczenie historyczne. Stare zostają zazwyczaj zburzone, a w to miejsce buduje się nowe. Japońskie domy mieszkalne, zarówno te stare jak i nowe, są małe i ciasno ustawione obok siebie. Japończycy cierpią na permanentny brak miejsca i tak na przykład spotykamy domy z zadaszonym miejscem do parkowania, ale przestrzeń pod dachem wystarcza tylko na pół samochodu, podczas gdy druga połowa stoi niezadaszona na ulicy.

japonia

W dzielnicy Uenosakuragi znajdujemy jeszcze kilka starszych, typowo japońskich domów.

japonia

Domek z „ogródkiem”. W takich budyneczkach mieszkają całe rodziny, nieraz 2-3 pokolenia.

break

Kolejną, bardzo nowoczesną dzielnicą Tokio jest Shinjuku. Niegdyś znajdowała się w tym miejscu mała stacja dla dyliżansów pocztowych, ale po wybudowaniu w 1885 kolei, stała się jednym z najbardziej uczęszczanych węzłów komunikacyjnych miasta. Każdego dnia na dworcu kolejowym i metro przetacza się 1,5 miliona dojeżdżających do pracy. Po wschodniej stronie dworca usytuowane jest drugie pod względem wielkości centrum handlowe w kraju, z domami handlowymi i podziemnymi pasażami. Ponadto mieści się też szereg drapaczy chmur, które ze względu na częste trzęsienia ziemi, stanowią w Japonii rzadkość.
Również tutaj stoi Tokyo Metropolitan Government Building – zarząd miasta, albo jak ktoś woli – po prostu Ratusz.

japonia

Drapacze chmur w Shinjuku.

japonia

Tokyo Metropolitan Government Building – zarząd miasta.

W Ratuszu pracuje 1300 urzędników. Licząca 48 pięter (243 metry) budowla, była długo najwyższym budynkiem w Tokio. Teraz wyprzedził go Wieżowiec Midtown (248 metry) i oczywiście wieża telewizyjno-widokowa Skytree (634 metry). W ratuszu, na 45 kondygnacji (202 metry), znajduje się udostępnione dla odwiedzających piętro widokowe, na które wjeżdża się windą w 55 sekund.

japonia

Wieżowce w Shinjuku widziane z wysokości 202 metrów.

japonia

Plac przed dworcem kolejowym Shinjuku.

japonia

Skrzyżowanie ulic w Shinjuku.

Tokio jest nadzwyczaj czystym, zorganizowanym i wyjątkowo cichym miastem. Większość pojazdów, z ciężarówkami i autobusami włącznie, ma napęd hybrydowy lub elektryczny. Idąc przez ulice miasta słychać zazwyczaj niedrażniący szum przejeżdżających pojazdów. Zresztą największa ilość mieszkańców korzysta ze wspaniale funkcjonującej kolei. Ulice są bardzo czyste i nawet małe, postronne zaułki wyglądają jakby dopiero były wyremontowane. Graffiti nie widać wcale, chyba, że w przeznaczonych na nie miejscach.

break

Ponownie jedziemy do dzielnicy Sumida. Tym razem z zamiarem wjechania na piętro widokowe w najwyższej budowli Japonii, wieży Skytree. Kiedy docieramy do celu okazuje się, że z powodu bardzo dużej frekwencji możemy wykupić bilet dopiero na godzinę 19:00 lub przyjść następnego dnia wcześnie rano. Szkoda, chociaż po zmroku morze miejskich światełek widzianych z góry jest na pewno bardzo spektakularne, to jednak nieporównywalne z panoramą podziwianą za dnia, a rano ruszamy w dalszą podróż.

japonia

Skytree Tower.

japonia

U stóp najwyższej budowli Japonii.

Ostatni wieczór przed dalszą podrożą wypełniamy pobytem w Restauracji Sushi. W lokalu pracuje dwóch majstrów. Jeden wyłącznie przycina ryby, a drugi formuje i układa gotowe przekąski na specjalnych drewnianych stołeczkach. W ladzie chłodniczej doliczamy się 43 gatunków ryb.
Najpierw zamawiamy dla każdego po jednym, kompletnym zestawie. Sushi są jednak tak wyśmienite, że zamawiamy dodatkowo jeszcze pojedyncze sztuki z coraz to nowymi gatunkami ryb. We wszystkich lokalach Sushi, Zielona herbata Matcha i Gari (założony imbir) stoją do dyspozycji nieodpłatnie. Każdy klient bierze sobie tyle, na ile ma ochotę. Jednomyślnie zgadzamy się, że jest to najsmaczniejsze Sushi, jakie kiedykolwiek do tej pory jedliśmy.

break

Około 50 kilometrów poza Tokio znajduje się miejscowość Kamakura. Podróż pociągiem trwa ponad godzinę, przy czym przez dobre 45 minut jazda odbywa się przez miasto. Od stacji do stacji towarzyszy nam stale ten sam widok za oknem pociągu – niekończąca się miejska zabudowa. Już wcześniej wspomniałem o tym, że Tokio wraz z Kawasaki i Jokohamą tworzy aglomerację i trasa, którą jedziemy przebiega właśnie przez te 3 miasta. Dopiero ostatnie 15 minut podroży to pozamiejskie widoki z polami.

Kamakura była w swoim czasie stolicą Japonii. Z małej rybackiej osady urosła nagle do centrum politycznego kraju i dała nazwę całej Epoce – Okres Kamakura 1192–1333.
Pogoda jest dzisiaj niesprzyjająca, momentami bardzo intensywnie pada deszcz, który jednak nie jest w stanie ostudzić naszego odkrywczego zapału. Dla nas jest to tylko uciążliwa przeszkoda podczas zwiedzania, ale przecież dla natury i pięknie kwitnących Sakura, nieodzowny element ich egzystencji.

Najsłynniejszym zabytkiem Kamakury jest Kōtoku-in, świątynia znana głównie z wykonanego z brązu posągu Amida-Buddy, potocznie zwanego Daibutsu. Wysokość pochodzącego prawdopodobnie z 1252 roku posągu, wynosi ponad 13 metrów, a waga około 93 tony. Odlew jest pusty w środku i można wejść do jego wnętrza. Do XIX wieku Daibutsu stał wewnątrz świątyni, która została zniszczona przez tsunami. Posąg jednak ocalał i stoi obecnie na wolnym powietrzu.

japonia

Posąg Daibutsu.

japonia

Jeden z małych pawilonów w świątyni Kōtoku-in.

Inną atrakcją Kamakura jest świątynia Hase-dera. Znana z dziewięciometrowej statuy, jedenastogłowej bogini miłosierdzia, litości i płodności – Kannon. 11 głów bogini ma symbolizować różne etapy w osiągnieciu oświecenia.
Legenda głosi, że z jednego, wielkiego pnia drzewa kamforowego, wyrzeźbione zostały dwie figury bogini. Jedna z nich ustawiona jest w pobliżu miejscowości Nara, a druga została wrzucona do morza, aby bogini sama sobie wybrała miejsce swojego pobytu. W ten sposób trafiła do Kamakura.

japonia

Wejście do świątyni Hase-dera.

japonia

Główny pawilon Kannon-dō.

japonia

W świątynnym ogrodzie.

Na tarasach i w świątynnych ogrodach, stoją bardzo liczne figurki Jizō. Według mitów, zmarłe dzieci, których rodzice nie modlą się o ich reinkarnację, a tylko samolubnie je opłakują, znajdą się w piekle, gdzie będą bez końca budować świątynie z piasku, stale niszczone przez demony. Jedynym ratunkiem dla takich dzieci jest Jizō, który ułatwia ponowne narodziny.

japonia

japonia

japonia

Kobiety, które poddały się aborcji lub straciły potomstwo często wykupują kamienny posążek Jizō w postaci małego dziecka.

Co prawda jest jeszcze pochmurnie, ale deszcz przestał już padać. Wspaniale się składa, ponieważ bez przeszkód przechodzimy do nieco oddalonego chramu Tsurugaoka Hachiman-gū.
Chram Tsurugaoka Hachiman-gū został założony w 1063 roku i poświęcony jest bogu Hachiman (w mitologii japońskiej bóg wojny i boski opiekun narodu japońskiego). W kompleksie znajduje się kilka chramów. Najważniejsze spośród nich to „Młodszy Chram” na poziomie ziemi oraz „Starszy Chram”, do którego prowadzą 61 kamienne stopnie. Budynek główny padał wielokrotnie ofiarą pożarów i zawsze był odbudowywany. Obecny kompleks pochodzi z roku 1828.

japonia

Droga do chramu.

Mikuji, to najczęściej karteczki przypominające trochę horoskop, które w chramach i świątyniach można wyciągnąć za drobną opłatą ze specjalnej skrzynki. Mikuji zawierają krótko opisaną wróżbę (np. „Wielkie szczęście”, „Średnie szczęście” lub „Małe szczęście”). Po przeczytaniu zostają zawieszone na gałęzi świątynnego drzewa lub na sznurkach specjalnych stojaków.

japonia

Młode pielgrzymki zawieszają mikuji ze swoimi wróżbami.

japonia

61 stopni prowadzi do „Starszego Chramu”.

japonia

Ceremonia w „Starszym chramie”.

break

Minshuku są to niewielkie pensjonaty prowadzone rodzinnie w tradycyjnym stylu. W małej, nadmorskiej osadzie Futo, leżącej na południe od miasta Ito, zatrzymujemy się właśnie w jednym z tutejszych Minshuku. Przyjmowanie zagranicznych gości w tych niewielkich hotelikach, wcale nie należy do zwyczaju. Japończycy unikają problemów z barierą językową w obawie przed niezręcznymi sytuacjami. My podróżujemy jednak z rodowitym Japończykiem i takiego zagrożenia nie ma. Jesteśmy wyborowo ugoszczeni. Wspaniałe, własnoręcznie przygotowane posiłki w tradycyjnym stylu, również tradycyjne pokoje z matami Tatami, noclegi na Futon i co najważniejsze – Onsen (japońska łaźnia/basen), to rzeczywiste walory tych pensjonatów.

japonia

Stare figury Jizō. Każdemu ofiarowano dzisiaj kubek ze świeżą wodą oraz pomarańczę.

Pobyt w Minshuku to okazja, aby przeżyć prawdziwie tradycyjny, japoński styl życia. Podłoga w pokoju wyłożona jest matami Tatami, po których chodzi się wyłącznie boso. Pośrodku stoi mały stolik i poduszki do siedzenia. Wyjście na taras odgradzają papierowe przegrody. W ciągu dnia maty do spania Futon leżą złożone w szafie. Pomimo, że Minshuku urządzony jest bardzo tradycyjnie, to jednak w pokoju nie brakuje lodówki, elektrycznego dzbanka do gotowania wody i telewizora. Rozrywka w japońskiej telewizji jest w naszym odczuciu wyjątkowo „eksperymentalna” i ograniczamy się wyłącznie do oglądania programów kulinarnych.

japonia

Pokój gościnny w Minshuku.

Na terenie Minshuku poruszamy się przyodziani tradycyjnie w Yukatę. To coś w rodzaju szlafroka. Yakuty leżą przygotowane w każdym pokoju i można je również wykorzystać jako piżamę. Kiedy jest zimno ubiera się na nią Tanzen. Jest to jakby zewnętrzny szlafrok, którego nie nosi się pojedynczo tylko zawsze ubiera na Yukatę.

Aby uniknąć niestosownego zachowania, zapoznajemy się z pewnymi szczegółami japońskiej etykiety.
Przed wejściem do Minshuku lub Ryokan'u, wraz ze światem zewnętrznym zostawia się na podeście wejściowym swoje buty. Na drewnianych podłogach budynku chodzi się wyłącznie w pantoflach, które stoją przygotowane przed wejściem do pensjonatu (tutaj są zielone). Wyjątek stanowi jednak toaleta, która jest wspólna dla wszystkich gości i znajduje się w korytarzu. Przed wejściem do toalety (nie koniecznie wspólnej) zawsze należy zmienić pantofle (zielone) na inne, używane tylko w tym pomieszczeniu (tu są różowe). Japońska toaleta, to rodzaj podłużnej miski wmurowanej w podwyższenie w podłodze. Używa się jej kucając twarzą do ściany. Nowoczesność i styl zachodni nie ominęły jednak również tradycyjnych Ryokan'ów i Minshuku. Znajdujemy na szczęście kilka kabin ze znaną nam z codzienności miską sedesową. Po wyjściu z toalety następuje ponowna wymiana kapci (z różowych na zielone).
Przed wejściem do własnego pokoju jak również do jadalni należy zdjąć pantofle. Po słomianych matach chodzi się wyłącznie boso. Służą one do siedzenia i spania. W jadalni stoliki są niskie i połączone w jeden ciąg, tak, że wszyscy goście siedzą razem na cienkich poduszkach ze skrzyżowanymi nogami. Porcje są jednak przygotowane dla każdego z osobna i nie ma potrzeby wędrowania wzdłuż stołu, aby wziąć to czy owo. Tylko ugotowany ryż stoi w jednym miejscu, z boku sali i każdy może sobie wziąć dokładkę.
Późniejszym wieczorem, po wyśmienitej i obfitej kolacji, po niezliczonych buteleczkach nihonshu i po wyczerpującej, ale obligatoryjnej Karaoke przychodzi czas na kąpiel. Ja z widomego powodu – muszę dbać o moje wikuniowe futerko – nie biorę czynnego udziału w kąpieli, ale chodzę razem z mAT'em do Onsen'u. Łaźnie są osobne dla pań i dla panów. Najpierw wchodzi się do przebieralni, w której pozostaje garderoba. Do łazienki można wnieść jedynie mały ręczniczek. Potem przechodzi się do pomieszczenia z basenem, ale zanim wolno do niego wejść, należy się najpierw solidnie umyć. Do tego celu służą małe ławeczki lub taborety, prysznice i mydło…dużo mydła. Do Ofuro (basenu) nie wolno wejść bez uprzedniego wymycia się i co najważniejsze, w Ofuro nie używa się już więcej mydła. Kąpiel w mętnej, mydlanej wodzie jest dla Japończyków absolutnie niewyobrażalna. Jeśli przypadkiem siedzą właśnie w basenie inni japońscy goście, to proces mycia porównywalny jest z odegraniem sztuki teatralnej. Należy odegrać rolę schizofrenicznego czyściocha. Wszelkie ruchy i sposób mydlenia muszą być wykonane pokazowo, aby wszyscy byli jednoznacznie przekonani o twojej absolutnej czystości. Po bardzo obfitym wyszorowaniu całego ciała i jeszcze obfitszym spłukaniu z mydlin, wolno dopiero wejść do Ofuro. Woda w nim pochodzi zazwyczaj z termicznego źródła i ma temperaturę 40-42 stopnie Celsjusza. W całej Japonii są tysiące gorących źródeł. Tradycyjnie, w miejscach, gdzie się znajdują, tworzono publiczne łaźnie i kąpieliska, w których Japończycy szukali ukojenia i remedium na przeróżne dokuczliwości. Dziś Onsen, czyli właśnie gorące źródła, wyglądają bardzo rozmaicie. Bywają zewnętrzne (Rotenburo) w formie na przykład naturalnych, skalnych zbiorników lub znajdują się wewnątrz budynku, w postaci znanych nam basenów albo w formie drewnianych balii, mogą też, jako footbath znajdować się pod niewielką wiatą w centrum miasta.

Miejscowość Futo leży na wybrzeżu Jogasaki. Wybrzeże zostało utworzone około 4 tysiące lat temu podczas erupcji pobliskiego wulkanu Omuroyama, kiedy bardzo duże ilości lawy spływały do zatoki Sagami. Z zastygłej lawy erozja stworzyła fantastycznie uformowane wybrzeże, w którego południowej części wybudowano szlak wędrowny. Jest to ścieżka doskonale wkomponowana w otaczającą naturę i zbudowana tak, aby jej nie zakłócać. Wzdłuż tego ciekawego geologicznie wybrzeża, wędrujemy najpierw do latarni Kadowaki, a stamtąd do świątyni Renchaku-ji.

japonia

japonia

Wybrzeże Jogasaki.

japonia

japonia

Świątynia Renchaku-ji

break

Przed nami długa podróż koleją. Jedziemy przez Atami do Mishima, w której pozostaje nam troszkę czasu do następnego połączenia i wykorzystujemy go na zaopatrzenie się w prowiant na dalszą drogę.
W Japonii bardzo popularne są gotowe zestawy zawierające rożnego rodzaju przekąski zapakowane w kartonowe pudełko. Całą zawartość można spożywać bez potrzeby podgrzewania, ale jest to w naszym mniemaniu wyłącznie posiłek z konieczności, który nie jest w stanie zastąpić normalnego ciepłego obiadu, nie wspominając przy tym o nieszczególnych walorach smakowych gotowych zestawów.
Nadjeżdża nasz pociąg. Lokujemy się w przydzielonych nam, wygodnych fotelach super-expressowego Shinkansen'a (po misiowemu – „Szympansen”) i z niewiarygodną prędkością, bo miejscami ponad 300 kilometrów na godzinę, jedziemy do Hiroszimy.
Już od Tokio podróżujemy wyłącznie z niewielkim plecakiem. Większą walizkę pozostawiliśmy pod opieką serwisu hotelowego Toyoko Inn, który transportuje bagaże swoich gości do kolejnych hoteli tej sieci w innych miastach. To jest bardzo praktyczne i podróżowanie po kraju staje się dużo swobodniejsze.

Hiroszima to jeden z najokrutniejszych i najsmutniejszych rozdziałów historii ludzkości. Tutaj 6 sierpnia 1945 nastąpił pierwszy w historii atak z użyciem broni nuklearnej.
Hiroszima została po wojnie odbudowana w stylu zachodnim, czego absolutnie nie da się ukryć, ponieważ w porównaniu z Tokio jest głośna i bardziej zaniedbana, zupełnie jak inne wielkie europejskie czy amerykańskie miasta.
Najważniejszym punktem w Hiroszimie, który każdy powinien odwiedzić, jest Park Pokoju upamiętniający zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki i pomniki wzniesione ku czci ofiar. Najpopularniejszym pomnikiem jest Kopuła Bomby Atomowej. Hipocentrum bomby znajdowało się około 150 metrów od tej budowli i był to jedyny tak blisko położony budynek, który nie uległ całkowitemu zniszczeniu. Dla upamiętnienia obiekt stoi w stanie, w jakim znajdował się bezpośrednio po wybuchu.

japonia

Kopuła Bomby Atomowej

Kawałeczek dalej, pomiędzy zabudowaniami, znajdujemy tablicę pamiątkową umieszczoną dokładnie w miejscu, w którym o godzinie 8:16, na wysokości 580 metrów ponad ziemią, wybuchła amerykańska, czterotonowa, uranowa bomba atomowa Little Boy i która zabiła natychmiast ponad 78 tysięcy mieszkańców i raniła ciężko kolejne ponad 37 tysięcy. Za zaginione uznano ponad 13 tysięcy osób. Drugi atak miał miejsce 3 dni później na Nagasaki.

japonia

Tablica upamiętniająca stoi dokładnie w miejscu wybuchu bomby.

Przechodzimy do Parku Pokoju obejmującego oprócz pomników i symbolicznego grobowca (cenotafu) również muzeum. Zwiedzanie wystawy jest ogromnie wzruszające. Po wyjściu płaczę moimi wielkimi jak grochy, pluszowymi łzami i nie potrafię zrozumieć jak można dopuścić do takiego okrucieństwa. Pluszaki nigdy nie potrafiłyby zgotować innym pluszakom takiego losu.

japonia

Cenotaf.

japonia

Zdjęcie z wystawy muzealnej. Panorama centrum Hiroszimy zaraz po wybuchu bomby atomowej.

japonia

Dachówki domów, które stopiły się w ogromnej temperaturze wybuchu.

break

Kiedy w latach 80-tych XX wieku wiele japońskich miast rezygnowało z sieci tramwajowych, Hiroszima postanowiła ją zachować. Budowa metra spowodowałoby bardzo wysokie koszty, ponieważ miasto położone jest w delcie rzeki. Wiele starych wagonów tramwajowych zostało wymienionych na nowoczesne, ale część nadal pozostaje w użytku. Spośród 4 tramwajów, które przetrwały wojnę, 2 nadal jeżdżą i mamy okazję nimi podróżować. Do pozamiejskiej stacji Miyajimaguchi jedziemy właśnie starym tramwajem, po czym przesiadamy się na prom, który przewozi nas na oddaloną o 2 kilometry od brzegu, wyspę Miyajima. Na wyspie znajduje się wspaniały chram Isukushima, a „Wyspa chramu” zalicza się do trzech najsłynniejszych krajobrazów Japonii. Była uważana za miejsce święte i obowiązywał na nią zakaz wejścia. Pielgrzymi w ramach odwiedzin chramu, przepływali w łodzi wyłącznie pod wskazującą wejście do chramu Tori.

japonia

Chram Isukushima został zbudowany na pomostach w 1168 roku. Jednak widoczne na zdjęciu budowle pochodzą z 1556 roku.

Torii wytyczająca wejście do chramu, zbudowana jest z drewna kamforowego, ma 16 metrów wysokości, a jej nadproże mierzy 23 metry długości. Charakterystyczny widok, unoszącej się na wodzie Torii, można zobaczyć tylko w czasie przypływu. W czasie odpływu otoczona jest mułem i można do niej podejść z wyspy na pieszo.

japonia

Torii wytycza wejście do chramu Itsukushima.

Itsukushima Jinja jest chramem shintō. Kompleks składa się z licznych budynków, w tym pawilonów modłów, oczyszczenia i ofiar. Świątynia główna poświęcona jest 3 boginiom shintoistycznym. Część spośród budynków i przedmiotów została uznana przez rząd japoński za skarby narodowe. Obok zatoki stoi pagoda, a przy niej nowoczesny, odporny na trzęsienia ziemi budynek skarbca, w którym zgromadzono setki bezcennych przedmiotów – zwoje malowanego pergaminu, maski i wachlarze, zbroje i porcelanę.

Przechodzimy do buddyjskiej świątyni Daishō-in wzniesionej na zboczu góry Misen. Jest ona jedną z najbardziej prestiżowych świątyń Shingon, w zachodniej części Japonii.

japonia

Daishō-in.

Daishō-in jest w kolejności czternastą świątynią na liście 33 miejsc pielgrzymek w Japonii, poświęconych bogini Kannon. Dzięki olbrzymiej ilości drzew klonowych, wygląda przepięknie w okresie jesieni. Razem z górą Misen i Chramem Itsukushima należy do listy obiektów objętych szczególną ochroną międzynarodowej organizacji UNESCO.

japonia

Jizō, Jizō, Jizō.

japonia

Aby zarobić parę jenów na gorącą herbatę, postanawiam przez jakiś czas pomagać Jizō i pracować, jako „dobrouczynkowiec”.

japonia

Pagoda Goju-no-to należy do kompleksu świątyni Daiganji. Pierwotnie zbudowana w 1407 i odbudowana w 1533 roku.

break

Kulinarną specjalnością Hiroszimy jest Okonomiyaki. Nazwa składa się z trzech części: o – konomi – yaki i znaczy mniej więcej tyle, co "smaż, co chcesz" lub „smaż na życzenie”. Jest to rodzaj placka z różnymi dodatkami (takie skrzyżowanie pizzy z naleśnikiem), zapieczonego na rozgrzanej blasze (Teppan). Najpierw na placku zapiekana jest z zasady duża ilość drobno poszatkowanej, białej kapusty z przyprawami. Do tego dodawane są na życzenie np. kałamarnice, ośmiornice, mięso lub różne warzywa. Obok placka, na blasze Teppan, podsmażany jest jednocześnie makaron Soba, który po upieczeniu ułożony jest również na placku i powstały „przekładaniec” odwrócony makaronem w dół. Po podsmażeniu, „przekładaniec” ułożony jest na osobno przygotowanym jajku sadzonym i ponownie odwrócony. Potrawa przyprawiona jest specjalnym sosem i oczywiście w całości przyrządzana na oczach klienta.

japonia

Okonomiyaki podlewany jest podczas smażenia Dashi.

break

Ponieważ Hiroszima podczas amerykańskiego ataku atomowego została doszczętnie zniszczona, nie można w mieście oczekiwać jakichkolwiek historycznych obiektów. Pomimo tego w 1958 roku odbudowany został Zamek Hiroshima, który służy dzisiaj jako Muzeum Historyczne okresu przedwojennego.

japonia

japonia

Brama główna do Zamku Hiroshima.

Wcześniej zamek był przez 12 pokoleń główną siedzibą rodziny Asano, aż do upadku systemu feudalnego (w okresie Meiji), kiedy został przejęty przez rząd. Zamek Hiroshima stał się siedzibą wojsk cesarskich i główną kwaterą dowodzenia w wojnie chińsko-japońskiej w latach 1894-1895.

japonia

Zamek Hiroshima.

japonia

Sakura w zamkowym parku.

break

W małej miejscowości Tadano-Umi przesiadamy się na prom dowożący turystów na wysepkę Ōkunoshima. Wyspa frekwentowana jest najczęściej przez Japończyków, a obcokrajowcy bywają na niej rzadko.
Ōkunoshima zwana jest potocznie „wyspą króliczków”. Na wyspie znajdowała się dawniej fabryka broni chemicznej używanej w wojnie przeciwko Chinom. W 1938 roku wyspa została wymazana z map Japonii, w celu utrzymania ośrodka w tajemnicy. Po zakończeniu Drugiej Wojny Światowej rozpoczęto likwidację fabryki, a dopiero w latach 80-tych XX wieku powróciła na swoje miejsce w kartografii kraju.
Wyspa zamieszkiwana jest dziś przez dużą populację królików, przywiezionych na potrzeby testów z bronią chemiczną i wypuszczonych po likwidacji fabryki. Twierdzono wtedy, że jeśli teren jest skażony, to króliki nie przeżyją, a jeśli nie jest, to niech żyją wolno w zamian za te ciężkie lata doświadczeń. Ponieważ nie mają one na wyspie żadnych naturalnych wrogów, populacja królików ma się tak dobrze, że musi być sztucznie kontrolowana. Króliki są obecnie magnesem turystycznym wyspy, na której znajduje się hotel rekreacyjny z salą posiedzeń i pokojami urządzonymi w tradycyjnym stylu (Ryokan), pole namiotowe i obszerne obiekty sportowe, małe pole golfowe, kilka kortów tenisowych oraz basen. W dawnych budowlach fabrycznych znajduje się muzeum.

japonia

Prom kursujący na Wyspę Króliczków.

japonia

Japońskie Morze Wewnętrzne.

Jeśli wziąć pod uwagę, że przeciętnemu Japończykowi nie wolno trzymać w domu żadnych zwierząt i „Psie- Kocie- lub Króliczkowe Kawiarenki” przeżywają olbrzymi rozkwit w kraju kwitnącej wiśni, to łatwo jest zrozumieć, dlaczego każdego roku pielgrzymuje na wyspę około 100 tysięcy „zwariowanych na punkcie królików” turystów. Króliczki „dopadają” przyjezdnych już w pobliżu portu, więc najlepiej mieć marchewkę w pogotowiu.

Hotel na Ōkunoshima jest wyśmienity, a serwowane potrawy przerastają nasze najskrytsze oczekiwania. Posiłki wystawione są w postaci bufetu i każdy bierze, co i ile zechce. Shoji, z którym razem podróżujemy, słyszy przypadkowo rozmowę pewnych starszych dam, komentujących pobyt „długonosych” na wyspie (tak nazywają Japończycy potocznie wszystkich białych i z pewnością też brunatne misie). Starsze panie dociekały – co my właściwie tutaj robimy i w ogóle to, co i jak będziemy jedli, skoro na wyspie nie ma czegokolwiek dla „długonosych”. Shoji proponuje nam abyśmy przez następne dni pałaszowali ile tylko damy radę, chodzili często po dokładkę i pokazowo jedli pałeczkami – wszystko po to, aby te starsze damy zawstydzić. Z tym nie mamy absolutnie żadnego problemu, potrawy są tak rozmaite i pyszne, że i tak nie potrafimy przejść obok nich obojętnie.

japonia

Pokój w hotelu urządzony jest w tradycyjnym stylu.

W nadziei na łatwo zdobytą przekąskę w postaci sałaty, marchewki lub innego roślinnego smakołyka, króliki najliczniej występują w pobliżu hotelu i portu. Nauczyły się bardzo szybko, że odwiedzający wyspę najczęściej niosą ze sobą pokarm – duże ilości pokarmu.

japonia

Wyspa króliczków.

japonia

Ten malec ukrywa się przed dziećmi, które w manifestowaniu swojej olbrzymiej sympatii do niego, absolutnie nie liczą się z jego prawem do wolności.

japonia

Co prawda mAT nie oferuje nic smacznego, ale obiektyw wydaje się być również interesujący.

Ōkunoshima ma niespełna dwa kilometry długości i pomimo, że przed hotelem stoją do dyspozycji gości liczne rowery, postanawiamy ją zwiedzić na pieszo. W samym centrum wyspy znajduje się wzgórze, z którego rozpościera się wspaniały widok na Seto-naikai (Morze Wewnętrzne).

japonia

Seto-naikai (Morze Wewnętrzne).

Seto-naikai, to akwen morski o długości około 500 kilometrów pomiędzy wyspami Hoshu, Shikoku i Kyushu. W najszerszym miejscu mierzy 64, a w najwęższym tylko 7 kilometrów. Na jego obszarze znajduje się blisko 1000, częściowo gęsto zalesionych wysepek. Niektóre z nich posiadają piaskowe zatoczki i plaże. Seto-naikai należy do najczęściej fotografowanych rejonów Japonii.

japonia

Na wyspie, oprócz ciekawej wystawy muzealnej, znajdują się liczne, dawne zabudowania fabryczne. Największym z nich jest budynek elektrowni zasilającej fabrykę gazów trujących. Wejście do niego jest co prawda zamknięte i wokół ustawiono drewniane barierki, jednak korzystając z okazji, że jesteśmy zupełnie sami postanawiamy zajrzeć również do wnętrza.

japonia

japonia

Ruiny budynku elektrowni.

break

Wracamy do miasteczka Tadano-Umi, po czym tak zwaną drogą pielgrzymów wchodzimy na pobliskie wzgórze Kurotaki-san (266 metry). Naszym celem jest znajdujący się na szczycie mały Chram Omine, spod którego roztacza się wspaniały widok na okolicę.

japonia

Początkowy odcinek drogi pielgrzymów w Tadano-Umi.

japonia

Spod Chramu Omine widać miasteczko Tadano-Umi oraz wysepkę Ōkunoshima w samym centrum.

break

Ponownie wsiadamy do pociągu, aby tym razem dojechać do miejscowości Takamatsu. Linia kolejowa przebiega przez Seto Ohashi (Wielki Most Seto). Jest to nie jeden, lecz kompleks 11 mostów o łącznej długości ponad 13 kilometrów, wiszących nad cieśninami Japońskiego Morza Wewnętrznego. Łączą one główną wyspę Honshu z wyspą Shikoku przebiegając przez 5 wysepek. W skład wchodzą, miedzy innymi 2 mosty linowe, które są najdłuższymi tego typu na świecie (każdy po 792 metry długości) oraz najdłuższy z wszystkich, południowy Bisan-Seto, który ma długość ponad 1600 metrów. Z racji tego, że znajduje się on w rejonie sejsmicznym, ma specjalną konstrukcję, która potrafi wytrzymać trzęsienie ziemi o sile 8,5 stopnia w skali Richtera. Cały kompleks mostów Seto Ohashi jest dwupiętrowy. Na górze znajduje się czteropasmowa autostrada (po 2 pasy w każdym kierunku), a poniżej, sieć torów kolejowych.

Główną atrakcją Takamatsu jest pochodzący z początku XVII wieku Park Ritsurin – jeden z najpiękniejszych parków krajobrazowych w Japonii. Założenie tego siedemdziesięciopięciohektarowego ogrodu trwało ponad 100 lat. Z dwóch obszernych szlaków można podziwiać stawy, mostki, pagórki i pawilony usytuowane na tle góry Shiun, tworzącej tak zwany ukryty krajobraz. Szczególnym klejnotem parku jest herbaciarnia z 1640 roku.

japonia

Jeden z wielu małych, drewnianych mostków w Parku Ritsurin.

japonia

W południowej części parku znajdujemy uroczy staw Nanko ze swoimi malutkimi wysepkami. Nad jego brzegiem usytuowana jest malowniczo stara herbaciarnia Kikugetsu-tei.

japonia

Staw Nanko.

japonia

Herbaciarnia Kikugetsu-tei.

Nieco dalej, na połączeniu stawu południowego Nanko ze stawem północnym Seiko, natrafiamy na zygzakowaty mosteczek. Tego typu mostki spotyka się w ogrodach założonych zgodnie z filozofią i naukami Zen. Ich celem jest zwrócenie uwagi przechodnia na miejsce i moment – "bycie tutaj, teraz". Zygzakowate ścieżki i mosty odpowiadają również zasadzie Feng Shui.

japonia

break

Zamek Takamatsu znany również, jako Zamek Tamamo z 1590 roku, był pierwszym, większym japońskim zamkiem zbudowanym na wodzie. Należy do 3 największych zamków tego typu w Japonii.

japonia

Pozostałości po bramie Asahi i wieża strażnicza Ushitora.

japonia

japonia

Ogród skalny w zamku Takamatsu-jō.

break

Przechodząc przez miasto Kotohira mijamy niespełna dwudziestoośmiometrową, drewnianą latarnię Takadoro z 1860 roku, będącą najwyższą latarnią w Japonii. Niegdyś służyła, jako wieża wartownicza i latarnia ostrzegawcza. Wąskimi ulicami podążamy do historycznego chramu shintoistycznego Kotohira-gū (wcześniej znanego jako Konpira-dai-gongen).

japonia

Drewniana latarnia Takadoro.

Chram Kotohira-gū, założony około 1600 roku i poświęcony bóstwu Omononushi, znajduje się na wysokości 521 metrów, w połowie drogi na szczyt góry Zōzu. Do głównego pawilonu prowadzą 785 kamienne stopnie, jednak do wewnętrznego chramu (najświętszego sanktuarium) jest ich już 1368.

japonia

Schody prowadzące do Kotohira-gū.

japonia

Poboczny chram Asahi-no-yashiro (albo Asahi-sha, „porannego słońca”) z roku 1837.

W okresie Edo, pielgrzymki ze wschodniej części Japonii (w tym Edo) do świątyń w zachodniej części kraju, takich właśnie jak Konpira-dai-gongen (Kotohira-gū), były bardzo trudnym przedsięwzięciem i wiązały się z długotrwałą podrożą. W tym celu często wynajmowani byli zawodowi pielgrzymi, którzy składali wizytę w świątyni za kogoś innego. Czasami też sami podejmujący pielgrzymkę przerywali swoją podróż i prosili innego pielgrzyma o dalsze zrealizowanie jego zamierzenia. Przekazywali mu w tym celu pieniądze na dalszą drogę i na ofiarę. Takie zastępstwo zwane było „daisan” (wizyta zastępcza). Taką „daisan“ wykonywali jednak nie tylko ludzie, lecz również psy. Psy były uznawane jako swojego rodzaju święte zwierzęta, które należą po części do świata ludzi i częściowo do świata duchów.
Właściciel psa przekazywał swojego zwierzaka innemu podróżującemu, który zabierał go ze sobą na pielgrzymkę. Psy miały przywiązaną do szyi torbę z napisem Konpira mairi (wizyta w Konpira), w której znajdowała się drewniana tabliczka z wyrytym nazwiskiem właściciela oraz pieniądze na wyżywienie i ofiarę. Takie pielgrzymujące psy zwane były Konpira inu (pies Konpira).

japonia

Pawilon poświęcony historii pielgrzymujących psów Konpira inu.

japonia

Ceremonia w głównym chramie (Hongū) Kotohira-gū.

japonia

Na wysokości 521 metrów nad poziomem morza znajduje się Oku-no-sha (chram wewnętrzny lub najświętsze sanktuarium).

Po pokonaniu w górę i w dół 1368 kamiennych stopni, nasza energia została poważnie uszczuplona. Jestem pewien, że z tym problemem zmaga się każdy pielgrzym wracający z chramu. Prawdopodobnie z tego właśnie powodu, przy schodach prowadzących do Kotohira-gū, rozwinęła się cała dzielnica gastronomiczna. Po obu stronach szlaku usytuowane są ciasno, bardzo liczne restauracje. Najczęściej oferowany jest ręcznie przygotowany makaron Udon, podawany z rożnego rodzaju dodatkami jako pożywna zupa. Wszystkie lokale są pełne. Po solidnej porcji poszukiwań udaje się nam znaleźć pośród tłumu gości jakieś wolne miejsca, które natychmiast zajmujemy. Porcje są obfite i smaczne, jednak muszę przyznać, że przywykliśmy do twardego, włoskiego makaronu wykonanego z parzenicy durum (semoliny) i miękki, obślizgły Udon nie jest dla nas szczególnym rarytasem.

japonia

Ręczne przygotowanie makaronu Udon.

W mieście trwają właśnie przygotowywania do festynu „Tonbansan“, który odbywa się w pierwszy, kwietniowy weekend. Wzdłuż ulic ustawiane są ozdoby i flagi, a także częściej można spotkać ludzi ubranych w tradycyjne stroje.

japonia

japonia

japonia

Mój nowy przyjaciel – Ao-oni-kun (błękitny demon).

break

Wcześnie rano wsiadamy na prom, którym przemierzamy Morze Wewnętrzne w drodze do Osaki. Prom ma prawdopodobnie już wieloletni staż. Wystrój jego wnętrza wskazuje na lata 70-te i przypomina w stylu ośrodki wypoczynkowe z PRL-u, jednak z jedną diametralną różnicą – toalety są nowocześniejsze i bardzo schludne. Do dyspozycji podróżnych stoją rozmieszczone na dwóch piętrach sale, w których centralnie, podobnie jak w teatrze lub kinie, ustawione są rzędy foteli. Natomiast dookoła, pod oknami, znajdują się przedziały z wygodnymi ławkami i stolikami. Jedna z Sali przeznaczona jest na wypoczynek – nie posiada żadnego sprzętu i wyłożona jest wyłącznie matami Tatami. Inna, z regałami książkowymi i dużymi, wygodnymi fotelami, urządzona jest w różowych kolorach i przygotowana wyłącznie dla kobiet. W korytarzu stoją automaty z zimnymi napojami oraz mały sklepik, w którym można kupić ciastka, słodycze, gorące napoje lub drobne przekąski.

japonia

Podczas rejsu przepływamy pod mostem Akashi Kaikyō ("wielki most nad cieśniną Akashi"), który znany jest również, jako "Most Perłowy". Jest to obecnie najdłuższy most wiszący na świecie. Ma niespełna 4 kilometry długości, w tym jego środkowe i zarazem najdłuższe przęsło prawie 2 kilometry.
Most Akashi Kaikyō pobił podwójny rekord. Jest to najdłuższy i najdroższy most, jaki kiedykolwiek zbudowano oraz jest po wiadukcie Millau we Francji, drugą pod względem wysokości przeprawą drogową na świecie. Bezwzględna wysokość pylonów mostu wynosi prawie 300 metrów, przez co znacznie przewyższają wysokość Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Most łączy miasto Kōbe na wyspie Honsiu z wyspą Awaji.

japonia

Most Akashi Kaikyō.

japonia

Widok na przylądek wyspy Shodoshima oraz na malutką wysepkę Kazenoko.

break

Osaka to trzecie, co do wielkości miasto w Japonii. W starożytności Osaka nazywała się Naniwa i dzięki położeniu nad rzekami i dużą zatoką Morza Wewnętrznego, szybko powstał tu ważny port morski, który już w IV wieku był jednym z najważniejszych ośrodków handlu. Od średniowiecza do okresu Meiji Osaka nazywała się Ōzaka i była gospodarczo najważniejszym, a pod względem wielkości drugim miastem Japonii.

Zatrzymujemy się w centralnie położonej dzielnicy Osaka Juso. Hotel sieci Toyoko Inn oddalony jest o kilka kroków od dworca kolejowego, z ktorego do centralnej stacji Osaka Umeda musimy przejechać tylko 1 przystanek. Korzystając z tak dogodnego położenia, natychmiast ruszamy do centrum. Na początek jedziemy do nowoczesnego, czterdziestopiętrowego budynku z kondygnacją widokową – Umeda Sky Building. Budowla składa się z dwóch wież, połączonych między sobą na wysokości 173 metrów platformą zwaną „unoszący się ogród”.

japonia

Wieżowce w Umeda.

japonia

Umeda Sky Building.

W samym centrum odwiedzamy dom handlowy największej japońskiej sieci w branży multimedia – Yodobashi Camera Multimedia. Jest to nowoczesny, wielopiętrowy budynek prowadzący wyłącznie artykuły elektroniczne i muzyczne. Nie bardzo rozumiem, dlaczego prawie wszystkie towary pochodzące przecież z rodzimej, japońskiej produkcji są mimo to zdecydowanie droższe niż w Europie.
Wchodzimy również do domu handlowego Disney Store (Umeda HEP FIVE). Na najwyższym piętrze budynku znajduje się młyńskie koło, z którego rozpościera się fantastyczny widok na pobliską okolicę.

japonia

Disney Store (Umeda HEP FIVE).

japonia

Część dzielnicy Umeda widziana z koła młyńskiego.

Zupełnie przypadkiem znajdujemy ukryty pomiędzy wielkimi, nowoczesnymi budynkami, mały shintoistyczny chram Tsuyu no Tenjinja. W chramie odbywa się właśnie dzień otwartych drzwi i zorganizowany z tej okazji festyn. Wszyscy odwiedzający są mile widzianymi gośćmi. Oczywiście korzystamy z zaproszenia i jesteśmy zaskoczeni wspaniałą niespodzianką. Na powitanie każdy z nas otrzymuje miseczkę ze świeżo przyrządzoną herbatą Matcha i pralinkę, której wygląd wzorowany jest na kwiecie Sakura (kwitnącej wiśni). Po poczęstunku zostajemy zaproszeni na udział w pokazie Kenjutsu (jednej z klasycznych japońskich sztuk walki mieczem) wykonywanym przy akompaniamencie tradycyjnej muzyki granej na narodowym instrumencie Koto.

japonia

Chram Ohatsu Tenjin.

japonia

Powitalny poczęstunek – Macha i Nerikiri Wagashi.

japonia

Koto jest rodzajem cytry i narodowym instrumentem Japonii.

japonia

Mistrz Kenjutsu.

japonia

japonia

Mistrz Kenjutsu okazuje się być potomkiem samurajów, a jego miecz należy do rodzinnego dziedzictwa. W niewyjaśniony sposób mAT zdobywa tak wielkie zaufanie, że zostaje uhonorowany i mistrz wręcza mu do obejrzenia ten wspaniały obiekt historyczny. Miecz jest cudownie i misternie wykonany i zadziwiająco lekki. Jednak jak zwykle w takich sytuacjach, „długonos” robi wszystko źle i mAT próbuje wyjąć go z pochwy. Zostaje natychmiast powstrzymany. Tego nie wolno mu było robić. Pomimo tego mistrz, przynajmniej oficjalnie, nie ukazuje gniewu. Odnoszę wrażenie, że każdy jeden ruch i gest „długonosów” odbierany jest tutaj jak pewnego rodzaju upośledzenie. „Biali” nie mają pojęcia, o czymkolwiek. Ciekawy jestem czy pluszowe niedźwiadki spostrzegane są podobnie. Pewnie tak, przecież dla mnie wszystkie te sytuacje są również całkiem nowe i obce.

japonia

Stojak na tabliczki Ema w chramie Ohatsu Tenjin.

break

Jest pora obiadowa i szukamy jakiejś restauracji, w której moglibyśmy w łatwy sposób zamówić posiłek. Niepozornie wyglądający budynek ze sporym oknem wystawowym, w którym wiszą plastikowe atrapy wszystkich oferowanych potraw, wydaje się nam odpowiednim i swojskim miejscem. Jednak drzwi wejściowe, przed którymi wisi automat z numerami i zdjęciami potraw to zupełnie coś nowego. Z zewnątrz niepozornie wyglądająca restauracja, okazuje się jak na japońskie warunki całkiem duża i po wejściu do środka, dowiadujemy się, że sposób zamawiania potraw jest tutaj zupełnie inny. Pracownik lokalu prowadzi nas z powrotem do automatu i daje do zrozumienia, że najpierw musimy wykupić bilet na porcję. Należy wrzucić do niego odpowiednią ilość pieniędzy i nacisnąć guzik pod wybranym zdjęciem potrawy. Następnie z biletem wchodzi się do środka i oddaje go przy ladzie, po czym zajmuje wolne miejsca przy stoliku. Po niedługiej chwili, wykupiona potrawa zostaje dowieziona do stolika. Porcje ryżu są jednak wyjątkowo małe i mamy obawę, czy aby na pewno wyjdziemy syci. Zwracamy jednak uwagę na pozostałych gości, którzy co jakiś czas wędrują do wielkiego kotła ustawionego z boku sali i dokładają na talerz kolejną porcję ryżu. Jesteśmy uratowani! Oczywiście odbywamy również kilka takich ryżowych pielgrzymek.

break

W czasie Drugiej Wojny Światowej Osaka była jednym z najważniejszych celów amerykańskich nalotów bombowych. Miasto legło w gruzach i straciło niemal wszystkie zabytki. W 1995 roku magistrat Osaki zapowiedział, że zamek Osaka zostanie odbudowany i doprowadzony do stanu świetności, w jakim był jeszcze w epoce Edo. Obecnie zamek jest kopią oryginału wykonaną z betonu (włącznie z windami), jednak wnętrze nie przypomina nawet w najmniejszym stopniu wnętrza japońskiego zamku.

japonia

japonia

Zamek Osaka.

break

Podczas jednej z podróży koleją, moją uwagę przyciąga młoda matka oraz jej 2 córki. Pierwsza ma około 6-7 lat, a druga jest nieco młodsza, myślę, że około 4-5 lat. Kiedy wchodzą do wagonu, wszystkie miejsca siedzące są już zajęte. Mama ustawia się blisko drzwi i dla podtrzymania, chwyta się za wiszącą rączkę. Starsza córka ustawia się obok, lekko opierając o poręcz, natomiast młodsza stoi przy maminej nodze. Nikomu z podróżnych nawet nie przychodzi na myśl, aby ustąpić im miejsca. Taka oferta mogłaby postawić młodą matkę w niezręcznej sytuacji. Okazanie współczucia młodej, zdrowej kobiecie z dwójką małych, ale zdrowych i silnych dzieci równałoby się z jej obrazą, ba, wręcz utratą honoru. Honor osobisty i rodziny jest w Japonii bardzo ważnym elementem kultury i wychowania. Cała trójka podróżuje stojąc przez dobrą godzinę. Młoda matka nie pokazuje nawet najdrobniejszą mimiką twarzy, swojego zmęczenia lub niezadowolenia. Co ciekawsze, również starsza córka przestępuje tylko, co jakiś czas z nogi na nogę bez grymasu na twarzy. Najmniejsza spośród nich dopiero po około pół godziny zaczyna pokazywać swoje zmęczenie, opierając się lub wieszając na maminej nodze. Również jej malutka buzia wykrzywia się w niewielkich grymasach, jednak bez wydawania jakiegokolwiek dźwięku. Nie ma żadnej skargi, żadnego płaczu, ani jednej łzy, żadnego lamentu i żadnego przepychania się pomiędzy podróżnymi. Pokazywanie na zewnątrz swoich uczuć, trosk czy niezadowolenia również równoznaczne jest z utratą honoru. O tym wiedzą Japończycy już od dziecka. W tym momencie przychodzi mi na myśl obraz europejskich dzieci i młodzieży…

break

Kyōto zostało założone w 794 roku pod nazwą Heian-kyō i do 1868 roku było siedzibą dworu cesarskiego. Podczas Drugiej Wojny Światowej prawie każde duże miasto Japonii zostało zbombardowane i straciło większość swoich zabytków. Kyōto, ze swoimi 1600 buddyjskimi świątyniami, 400 chramami Shintō, pałacami i ogrodami zostało ze względu na szacunek ocalone. Z tego powodu należy do najlepiej zachowanych, starych miast Japonii.

Pierwszą atrakcją na naszej liście, jest założona w 1482 roku świątynia zen – Ginkaku-ji (Świątynia Srebrnego Pawilonu).

japonia

Ogród Zen w świątyni Ginkaku-ji.

Głównym obiektem i rzeczywistym symbolem świątyni jest Kannon-den (Hala Kannon), najczęściej jednak nazywana Ginkaku (Srebrny Pawilon), chociaż nigdy nie była pokryta srebrem płatkowym.

japonia

Ginkaku (Srebrny Pawilon).

Do niedaleko położonego Chramu Heian przechodzimy częściowo popularną Ścieżką Filozofa (Tetsugaku no Michi). Nazwa tej dwukilometrowej drogi bierze swój początek od filozofa Kitaro Nishida (1870–1945), który regularnie nią chodził i medytował. Wtedy była to prawdopodobnie polna lub leśna drożyna przebiegająca wzdłuż kanału nawadniającego. Obecnie jest to niewielka uliczka pomiędzy zabudowaniami miejskimi, ciągnąca się wzdłuż kanału obsadzonego gęsto drzewkami japońskiej wiśni.
Po drodze spotykam moich bliskich krewnych, którzy właśnie rodzinnie łowią ryby. Przysiadam się do nich na chwilę i bardzo chętnie zostałbym dłużej, ale z powodu braku czasu, muszę się szybko pożegnać. Łowienie ryb to frajda dla każdego misia.

japonia

Po około godzinnym spacerze docieramy do zbudowanego w 1895 roku z okazji 1100 rocznicy założenia Kyōto, chramu Heian. Chram poświęcony jest założycielowi Kyōto, cesarzowi Kammu oraz ostatniemu urzędującemu w Kyōto cesarzowi Komei. Budowle chramu są pomniejszoną kopią pałacu cesarskiego. Kombinacje kolorów; czerwono-białe z niebiesko-zielonymi dachówkami, które były typowe w okresie Heian, wskazują jednoznacznie na wpływy chińskie.

japonia

Główna brama chramu Heian.

japonia

japonia

break

Kiyomizu-dera to buddyjski kompleks świątynny poświęcony bogini Kannon. Świątynia odgrywała ważną rolę w historii Japonii przez ostatnie 1000 lat. Jej zabudowania ulegały wielokrotnie zniszczeniu, ale stale były odbudowywane. Dziś Kiyomizu-dera jest jednym z najważniejszych obiektów dziedzictwa kulturowego Japonii i celem licznych odwiedzin turystów. Pierwszą świątynię w tym miejscu założył około 794 roku buddyjski mnich Enchin, który pod wpływem wizji otrzymał polecenie poszukania źródła czystej wody.

Od przystanku autobusowego idziemy przez ożywioną dzielnicę handlowo-gastronomiczną. Im bardziej zbliżamy się do świątyni tym mniejsze są zabudowania i coraz węższe uliczki. W pobliżu świątyni, uliczki przybierają czarujący charakter, typowych, starojapońskich ulic handlowych, znanych mi z historycznych filmów i zdjęć.
Spotykamy wynajęte prawdopodobnie przez pobliskie sklepy „fałszywe” gejsze. Prawdziwa gejsza nie pozwoliłaby się fotografować, natomiast napotkane tutaj „kopie” bardzo chętnie pozują przed obiektywami.

japonia

„Fałszywe” gejsze.

japonia

Całkiem prawdziwa gejsza i zadziwiające, że nie ma absolutnie nic przeciwko robieniu zdjęć.

Kompletna nazwa kompleksu brzmi Otowa-san Kiyomizu-dera, co oznacza „świątynia czystej wody góry Otowa”. Nazwa wzięta jest od pobliskiego wodospadu, powstałego na strumieniu wypływającym z zalesionych zboczy góry Otowa. W świątyni znajduje się ujęcie czystej, źródlanej wody uważanej za świętą, przy którym nieprzerwanie stoi kolejka pielgrzymów, pragnących zaczerpnąć, choćby jeden zbawienny łyk.

japonia

Główna brama i pagoda w oddali.

japonia

Hala z lampionami w kompleksie Kiyomizu-dera.

japonia

Kolejka do źródła świętej wody.

break

Do zbudowanej w 1450 roku buddyjskiej świątyni Ryōan-ji (Świątynia Uspokojonego Smoka) dojeżdżamy uroczą jednowagonową kolejką, przedzierającą się z wolna pomiędzy domkami mieszkalnymi. Świątynia stała się sławna dzięki utworzonemu przy niej kamiennemu ogrodowi Ryōan-ji no Sekitei, służącemu medytacji zen.

japonia

Jednowagonowa kolejka Keifuku Arashiyama Line.

Założony w stylu "suchego krajobrazu" ogród ma wymiary 30 na 10 metrów, a jego powierzchnia wypełniona jest starannie wygrabionym, drobnym żwirem oraz poukładanymi w 5 grupach 15 głazami, obłożonymi mchem.
Z żadnej perspektywy nie można objąć wzrokiem wszystkich 15 głazów naraz. Każdemu obserwatorowi pozostaje samemu wyciągnąć wniosek, jakie przesłanie niesie to wyjątkowe miejsce. Im dłużej obserwuje się to dzieło, tym rozmaitsze przychodzą na myśl przypuszczenia. Ogród otoczony jest przez niski, gliniany mur, który został pokryty tynkiem z domieszką oleju. Z czasem nabrał brązowych i pomarańczowych zacieków. To odzwierciedla estetyczny koncept Wabi, natomiast sam skalny ogród, należące do niego Sabi. Ogród może być uważany za kwintesencję sztuki zen.

japonia

Ogród Ryōan-ji.

Przechodzimy do znajdującej się nieopodal słynnej świątyni Kinkaku-ji (Świątynia Złotego Pawilonu) usytuowanej w cudownym parku założonym w stylu kaiyū. Park od czasu powstania pozostaje w niezmienionej formie i może być podziwiany podobnie jak przed setkami lat. Pierwotnie budynek świątyni zbudowanej nad stawem Kyōko-chi powstał w 1397 roku, lecz spłonął podczas wojny Ōnin. Po odbudowie uległ ponownie zniszczeniu przez pożar. Obecna rekonstrukcja pochodzi z 1955 roku. Ściany zewnętrzne pokryto złotem płatkowym oraz zrekonstruowano malowidła we wnętrzu.

japonia

japonia

Elegancka i pełna harmonii budowla, składa się z 3 umiejętnie skomponowanych typów architektonicznych. Parter świątyni zbudowany jest w stylu okresu Heian. Pierwsze piętro w stylu budynków mieszkalnych samurai z okresu Kamakura, a druga kondygnacja w stylu chińskich świątyń zen. 2 i 3 piętro pokryte jest złotem płatkowym, którego warstwa jest dzisiaj 5 razy grubsza niż oryginalnie. Złoty, chiński fenix zdobi zwieńczenie dachu. Przy bezwietrznej pogodzie można podziwiać perfekcyjne odbicie w wodzie i stąd nazwa stawu Kyōko-chi (lustrzany staw).

japonia

break

Zmierzamy w kierunku centrum Kyōto i po drodze wchodzimy do zbudowanego przez pierwszego szoguna rodu Tokugawa w 1601 roku, historycznego zamku Nijo. Był on rezydencją szogunów podczas ich pobytów w cesarskim mieście i z tego powodu został silnie umocniony. Ponieważ rzeczywistą siedzibą szogunów było Edo, zamek pozostawał bardzo rzadko wykorzystywany i spełniał przede wszystkim rolę symbolu władzy szoguna w cesarskim mieście.
W ciągu wieków zamek ulegał częściowo zniszczeniom od pożarów i tajfunów. Rezydencja Ninomaru jest jedyną zachowaną rezydencją szlachecką z okresu Edo i obecnie częściowo uznana za skarb narodowy.

japonia

Mur obronny i fosa zamku Nijo.

japonia

Na terenie zamku mieszczą się 2 rezydencje – Ninomaru (na zdjęciu) oraz Honmaru.

japonia

Dla ukazania potęgi szogunów względem cesarza, pomieszczenia pałacu ozdobiono bogatymi malowidłami i płaskorzeźbami.

break

Przenosimy się do kolejnej atrakcji miasta, do shintoistycznego chramu Fushimi Inari-Taisha. Według legendy chram miał powstać w 711 roku i poświęcony jest bóstwu płodności i powodzenia Kami Inari, którego wysłannikami są zenko, przedstawiane jako białe lisy.

japonia

Honden – pawilon główny.

japonia

Heiden – pawilon składania ofiar.

Do usytuowanego na wzgórzu wewnętrznego chramu, prowadzi ponad czterokilometrowej długości ścieżka wytyczona przez Tori. Wszystkie Tori zafundowane są przez biznesmenów i handlarzy, którzy w ten sposób pragną zdobyć przychylność bóstwa.

japonia

japonia

Ścieżka Tori.

break

Futurystyczny dworzec kolejowy Kyōto Station stoi w kontraście do historycznego charakteru miasta. Po ukończeniu budowy w 1997 roku, nastąpiły masowe protesty przeciwko jego nowoczesnej architekturze. W międzyczasie stał się jednak, obok licznych zabytkowych atrakcji, jednym z największych magnesów turystycznych.

japonia

japonia

japonia

Kyōto Station to szesnastopiętrowa, awangardowa konstrukcja ze stali i szkła.

break

Nara w latach 710–784 pod wcześniejszą nazwą Heijō-kyō, była pierwszą stolicą Japonii i siedzibą dworu cesarskiego. Z tego czasu pochodzą wszystkie ważniejsze świątynie. Co prawda, po przeniesieniu stolicy do Kyōto, straciła znaczenie polityczne jednak pozostała ważnym ośrodkiem klasztornym. Dzięki swoim wielu starym i dobrze zachowanym świątyniom i chramom, należy do najważniejszych celów turystycznych w Japonii.

Od dworca kolejowego zmierzamy wzdłuż głównej ulicy w kierunku kompleksu świątyni Tōdaiji (Wielka Świątynia Wschodnia). Nara znana jest również z oswojonych jeleni sika, zamieszkujących miejskie parki. Jelenie nie ograniczają się jednak do pozostawania w swoich rodzimych zieleńcach, lecz chętnie wędrują ulicami miasta nie zwracając uwagi na przepisy ruchu drogowego. Dla prowadzących pojazdy ustawiono specjalne znaki ostrzegające przed beztrosko spacerującymi sika.

japonia

Sika zachowują się jak indyjskie święte krowy.

japonia

Najczęściej przebywają w miejscach odwiedzanych przez turystów, gdzie najłatwiej jest zdobyć łakocie.

japonia

Jelonek sika.

Docieramy do kompleksu świątynnego i przekraczamy pierwszą bramę Nadaimon. Idąc w kierunku drugiej bramy, co krok zaczepiają nas sympatyczne jelenie, próbujące zdobyć jakąś przekąskę. Za drugą bramą Nakamon znajduje się obszerny, świątynny dziedziniec, na którego przeciwległej stronie usytuowany jest Pawilon Wielkiego Buddy (Daibutsu-den). Jest to największa drewniana budowla na świecie – około 57 na 50 metrów podstawy i około 49 metrów wysokości. Stanowi schronienie dla odlanego z brązu posągu Buddy Wajroczana o wysokości przekraczającej 16 metrów.

japonia

Druga Nakamon w świątyni Tōdaiji.

japonia

Pawilon Wielkiego Buddy pochodzi z 745 roku.

Przy wejściu do Pawilonu Wielkiego Buddy zauważam ludzi stojących w kolejce przed starą, zwietrzałą, drewnianą figurą. Ta XVIII wieczna statua przedstawia jednego z 16 Arhat'ów ("Niszczycieli Wrogów") – Arhat'a Pindola. Ponieważ miał on się zajmować czarami, więc z tego powodu musi stać poza świątynią. Legenda głosi, że jeśli dotknie się którejś części ciała figury i zaraz potem potrze odpowiednią, chorą cześć swojego ciała, to dolegliwość zostanie uleczona. Ten fakt wyjaśnia naturalnie zaskakująco dużą grupę chętnych, oczekujących w kolejce.

japonia

japonia

Figura Arhat'a Pindola-Bhāradvāja.

Aby wykonać ponad szesnastometrowej wysokości statuę medytującego Wajroczana (kosmiczny Budda) potrzebne było 450 ton miedzi. Nad ukończeniem posągu pracowało około 50 tysięcy cieśli oraz około 37 tysięcy metalurgów. Problemy przy wykonaniu stwarzały nie tylko trudności techniczne, ale również braki materiałowe. Wielokrotnie próbowano wykonać statuę w jednym odlewie, jednak próby kończyły się fiaskiem. Dopiero koreańskiemu metaloplastykowi Kuninaka Kimimaro udało się złożyć figurę ze specjalnie odlewanych części.

japonia

Wielki Budda (Daibutsu) odlany został w 751 roku.

break

Przechodzimy do jednego z najpopularniejszych i najstarszych chramów Japonii, do pochodzącego z 768 roku shintoistycznego chramu Kasuga Taisha. Prowadzą do niego drogi, przy których ustawiono około 1000 kamiennych latarni wotywnych ishi-dōrō.

japonia

Mała herbaciarnia Mizutani Chaya.

japonia

japonia

japonia

Tsukubai przed wejściem do chramu.

Wiszących latarni wykonanych z brązu jest w chramie jeszcze więcej – około 1600. Zapalane są tylko 2 razy w roku – w lutym z okazji święta wiosny, oraz 15 sierpnia podczas święta o-bon.

japonia

japonia

break

Ostatnie chwile w „Kraju Wschodzącego Słońca” poświęcamy na relaks w Japońskich Alpach. Przed dworcem kolejowym w Ueda czeka na nas pracownik Ryokan'u, który przewozi nas do malowniczo położonego kurortu Aoki. Ryokan Onsen Fujiya usytuowany jest wśród ostatnich zabudowań uzdrowiska, w niewielkiej przełęczy u podnóża góry Jukkan-Zan. Nastrojowego klimatu dodaje mu wartko przepływający obok strumień Yu. Powietrze jest rześkie i chociaż w słońcu jest przyjemnie ciepło, to gdzieniegdzie leży jeszcze śnieg.
Środkowo-japońskie góry osiągają wysokość do 3200 metrów i są geologicznie oraz biologicznie podobne do europejskich Alp – stąd nazwa Japońskie Alpy. Znajduje się tutaj kilka Parków Narodowych oraz liczne źródła termalne. Jest to jeden z ulubionych rejonów wypoczynkowych w Japonii.

japonia

Strumień Yu i położony obok Ryokan Tazawa Onsen Fujiya.

Ryokan, to rodzaj tradycyjnych pensjonatów wywodzących się jeszcze z japońskiej epoki Edo. Wędrowcy mogli w nich zaznać prawdziwej gościnności i odpoczynku podczas długich podróży. W niewielkich pokojach wyłożonych matami Tatami, czekał na nich materac Futon i dzbanek z ciepłą, zieloną herbatą. Wspólne łaźnie, najczęściej z gorącą, źródlaną wodą, pozwalały na głęboki relaks, a tradycyjne japońskie śniadanie zapewniało energię na dalszą podróż. Obecne Ryokan'y wyglądają dokładnie tak samo i gościnnością nie ustępują swoim pierwowzorom.

japonia

W kurorcie Aoki znajdują się liczne stylowe pensjonaty i ryokany.

break

Wracamy do Tokio. Czekając na pociąg zauważam grupę pracowników ubranych w eleganckie kombinezony robocze i białe rękawiczki, myjących i polerujących wagony kolejowe. Okna, ściany zewnętrzne jak rownież zderzaki czyszczone są jasnymi ściereczkami. Pięknie lśniące, brązowe wagony stoją w promieniach słońca i wyglądają jakby dopiero opuściły fabrykę. Inna grupa pracowników myje wagony od wewnątrz. To jednak zaobserwowałem już wielokrotnie podczas podroży. Często, kiedy pociąg osiągał stację docelową i zanim jeszcze zdążyli wysiąść ostatni pasażerowie, wchodziła grupa ludzi z wiaderkami, ścierkami, płynami do mycia i czyszczenia i rozpoczynała porządki. Przecierali poręcze, oparcia, uchwyty i wiszące rączki. Zbierali odpadki, zmywali podłogi i czyścili siedzenia. Japonia to wspaniale zorganizowany kraj, gdzie z największym zaangażowaniem przemyślane są nawet najmniejsze drobiazgi, wszystko po to, aby usprawnić i ułatwić życie jego mieszkańcom. Japonia ma jednak swoją ciemną stronę. Honor własny i rodziny jest tak ważny, że nawet własne życie nie jest warte, aby go splamić. Z tego powodu Japonia znajduje się na 8 miejscu w świecie, na liście popełnianych samobójstw w ciągu roku. Dla Japończyków jest to nowoczesny rodzaj Seppuku – kary, która oczyszcza z fałszywych zarzutów i udowodnia niewinność, kary niehańbiącej, a nawet zmywającej wszelką hańbę. Z tego powodu wiele stacji kolejowych posiada na peronach barierki z bramkami wejściowymi do wagonów. Co ciekawe drzwi zawsze trafiają idealnie w bramkę. Niektóre perony na stacjach metro są zupełnie zabudowane ścianami z przeźroczystego plastiku i drzwi otwierają się automatycznie, dopiero, kiedy pociąg już stoi. Dużo młodych ludzi popełnia samobójstwo tylko dlatego, że nie zdali egzaminu lub nie dopilnowali swoich obowiązków w pracy. Nacisk na wyksztalcenie i wychowanie jest ogromny, ale właśnie dzięki temu Japonia jest przodującym krajem w świecie. Jak we wszystkim innym, zawsze istnieje pozytywna i negatywna strona i Japończycy to dobrze rozumieją. Czasami sobie myślę, że mają naturę mrówki. Rozumieją siebie samych tylko jako malutką część czegoś wielkiego, gdzie jednostka jest zasadniczo bez znaczenia i jedynym celem ich życia jest praca dla rozwoju całości.

japonia

Nadjeżdża „szympansen”.

W Tokio Ueno jesteśmy wczesnym przedpołudniem. Ponieważ połączenie na lotnisko Narita odchodzi dopiero po południu, postanawiamy zrobić ostatnie zakupy i przy okazji zjeść obiad. W ciągu sklepów ulokowanych pod torami kolejowymi, znajdujemy bar sushi. Jest prawie pełny i cudem udaje się nam zająć ostatnie 2 miejsca przy ladzie. Jest to lokal podobny do europejskich, w którym wybiera się talerzyki przejeżdżające na taśmie wzdłuż lady i płaci przy wyjściu. Wysokość rachunku kształtuje się w zależności od kolorów opróżnionych talerzyków. Siedzimy obok mężczyzny, który wybiera wyłącznie talerzyki z tłustym podbrzuszem tuńczyka (Toro). To najsmakowitszy kawałek tej ryby, ale również i najdroższy. Sadząc po jego bardzo porządnym ubraniu i drogim, złotym zegarku nie należy do ludzi, którym brakuje drobnych. Wcześniej wspomniałem, że w lokalach sushi herbata Matcha i założony imbir Gari, stoją nieodpłatnie do dyspozycji klientów. Tak jest również i tu, jednak mamy problem ze znalezieniem herbaty. Nasz sąsiad zauważa nasze zakłopotanie i przychodzi z pomocą. Otóż sproszkowana Matscha znajduje się w pojemnikach ze specjalną mini–łyżeczką i abyśmy nierozważnie nie przedozowali, nasypuje nam do filiżanek odpowiednią ilość. Natomiast ciepłą wodę pobiera się z kraników wmontowanych w ladę, przy której właśnie siedzimy. Wystarczy podstawić filiżankę i nacisnąć metalowy przycisk. Nasz sąsiad mówi trochę po angielsku i okazuje się, że za parę miesięcy będzie gościł w kilku europejskich miastach. Niespodziewanie, podczas rozmowy, funduje nam po talerzyku wykwintnego Toro. W międzyczasie nauczyliśmy się już troszeczkę japońskiej etykiety i nie wypada nam pozostawić tego bez rewanżu. Podpowiadam, więc mAT'owi, abyśmy kupili nihonshu. To spotyka się z nieoczekiwanym odzewem i ponownie otrzymujemy po talerzyku Toro, a on kolejny nihonshu. W miedzy czasie wręcza nam wizytówkę, na której długopisem dopisuje w zrozumiałych dla nas literach swoje imię i nazwisko oraz datę. To jest naprawdę bardzo miłe z jego strony. Pomimo wszelkich starań zachowania odpowiedniej etykiety, nasz mAT ponownie zachowuje się niegrzecznie. Bierze od niego wizytówkę jedną ręką, a powinien obiema i skłonić lekko głową na znak podziękowania oraz powinien mu również dać swoją wizytówkę. Nasza wymiana wdzięczności trwałaby pewnie jeszcze dłużej, jednak nadchodzi już najwyższy czas, aby wrócić na dworzec. Żegnając się, dziękujemy serdecznie panu Hideaki za jego gościnność, płacimy za sushi i wracamy na stacje Keisei-Ueno.

break

Po wylądowaniu przeżywam szok cywilizacyjny. Jest tu jakoś ponuro, panuje dziwny półmrok. Idąc przez lotnisko natrafiamy na nieczynne ruchome schody i popsutą windę. Nie pozostaje nic innego, jak wnieść ciężką walizkę po bardzo długich schodach (w Japonii byłoby nie do pomyślenia). Czekając na pociąg obserwuję inne, spóźnione i brudne składy, które z piskiem i zgrzytem wjeżdżają na dworzec (w Japonii byłoby nie do pomyślenia). Kiedy wreszcie nadjeżdża oczekiwany pociąg, ustawiamy się mniej więcej w odcinku peronu, w którym ma stanąć wagon drugiej klasy. Okazuje się jednak, że został przestawiony i jest gdzie indziej. Bieg z walizką, pasażerowie się przepychają, wagon jest ciasny i brudny, nie ma miejsc, z toalety śmierdzi… Witamy w domu!


Klocek