Klocek Podróżnik

Pamiętniki Klocka Podróżnika

Chile, Antarktyda i Falklandy

Marzec 2017

Chile

To już nie pierwsza wizyta w Chile i surowe przepisy celne są mi doskonale znane. Zdaję sobie sprawę z zakazu wprowadzania do kraju produktów roślinnych (owoców, warzyw, nasion, drewna) oraz przetworów mięsnych i mlecznych. Podczas kontroli urzędnicy są bardzo bezwzględni i jeszcze bardziej niesympatyczni. Ponieważ nie zdążyłem zjeść przygotowanego na podróż banana, postanowiłem podzielić się nim z Moją Basią i spożyć jeszcze zanim dojdziemy do kontroli celnej. Niestety jego zapach przylepia się do nas na dobre i dla tropiącego „psa urzędnika” jest jak niewidzialna wizytówka ze zdjęciem i napisem „Musa – owoc banana zwyczajnego”. Bezpardonowo „wyławiają” Moją Basię z kolejki i bardzo dokładnie kontrolują plecak, w którym jestem ukryty. Podczas przeszukiwania brutalnie ugniatają moje drobne, pluszowe ciałko i przestawiają wszystkie flaczki. Oczywiście niczego podejrzanego nie znajdują, jednak po tym „brutalo-masażu” czuje się nieszczególnie dobrze.
Tym razem w Santiago pozostajemy krótko i jutro lecimy na południe. Co prawda mamy za sobą ponad dwunastogodzinny lot i jesteśmy zmęczeni, jednak aby nie tracić dnia wsiadamy do metra i ruszamy do centrum. Na jednej ze stacji stoi grupa kilku młodych ludzi z akordeonami. Rozdzielają się i wsiadają po dwoje do wagonu – z przodu i z tyłu. Jeszcze zanim pociąg ruszy dalej, rozpoczynają koncert. W pobliżu nas gra dziewczyna ubrana w stylizowane łachmany i wysokie sznurowane botki. Jej skołtunione, długie włosy opadają na prawą stronę twarzy, a lewa część głowy ostrzyżona jest na krótko. Kiedy wydobywa wirtuozyjnie ze swojego instrumentu typowe południowoamerykańskie dźwięki i śpiewa wspaniałym, donośnym głosem melancholijne ballady – przechodzą mi ciarki po futrze. Koncert trwa tylko „dwie stacje“, ale wykonanie jest profesjonalne i urzekające. Przed wyjściem z wagonu, dziewczyna prosi o małe wsparcie finansowe. Kilku pasażerów wręcza jej parę peso. Kiedy podchodzi do nas jesteśmy troszkę zakłopotani, gdyż nie mamy pojęcia jaka kwota byłaby w takiej sytuacji adekwatna. Pomyślałem sobie, że choć koncert był krótki to jednak wspaniały i za dobry kawałek muzyki live, warto byłoby zafundować jej kawę i dzielę się tym spostrzeżeniem z moimi ludźmi. Faktycznie decydujemy się dać jej równowartość. Wydaje się być wielce zadowolona, aż wzdycha z radości. Mówiąc ¡Muchas gracias! odwdzięcza się uroczym, szerokim uśmiechem ukazując przy tym rząd równych, perłowo białych zębów. Jeszcze zanim metro ruszy w dalszą drogę, widzę jak wszyscy muzycy wychodzą z wagonów, zbierają się na peronie i dzielą miedzy sobą zarobione pieniądze. To całkiem praktyczne brać udział w dwóch wydarzeniach na raz – jechać do obranego celu i słuchać zarazem koncertu live.

Aby zdążyć na lot o 7:00 rano, zjadamy o 4:00 prowizoryczne śniadanie składające się z kawy i słodkich wypieków i jedziemy na lotnisko. Po niespełna 4 godzinach lądujemy w największym mieście Patagonii – Punta Arenas. Do zaokrętowania mamy jeszcze sporo czasu, więc korzystamy z okazji i udajemy się do muzeum mieszczącego miedzy innymi wystawę poświęconą rdzennym mieszkańcom regionu.
Patagońskie plemiona selk'nam (szczepy Haush, Ona, Yamaná czy Tehuelche) urządzały od czasu do czasu polowania na „białe Gwanako", czyli owce, które z zasady i tak hodowane były z przeznaczeniem na mięso i skóry. Niemniej jednak stało się to powodem do systematycznego masakrowania Indian przez hodowców owiec. Aż nie do wiary, że to ludobójstwo usprawiedliwiał nawet sam Charles Darwin, który rdzennych mieszkańców Ziemi Ognistej zdegradował do „żyjących Małpoludów”. Prawdopodobnie w tym czasie nie dorósł jeszcze do swojej przełomowej teorii i nie zdawał sobie sprawy, że występuje przeciwko najbliższym krewnym. O tym okrutnym nierządzie przypomina stojąca na tutejszym cmentarzu statua odlana z brązu, przedstawiająca „El Indio Desconocido“ ("Nieznanego Indianina"), który w mowie potocznej nazywany jest Indiecito i czczony jako święty, cudotwórca i uzdrowiciel.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Kopia zdjęcia przedstawiającego jednych z pierwotnych mieszkańców Ziemi Ognistej.
Fotografia – J. Ojeda-William i S. Barclay 1902.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Z punktu widokowego widać oczekujący nas w porcie statek.

Statek jest obszerny, pomieszczenia publiczne przestronne i eleganckie, spora sala prelekcyjna i kinowa, duża mesa i kambuz, sala widokowa, biblioteka i dwa bary. Kajuty są natomiast małe i praktycznie urządzone. Jest w nich miejsce na dwie koje, wąską szafkę z częścią na ubrania oraz z półkami, szufladami i lustrem. Jest również niewielki kingston. Taki zmyślny apartament na kolejnych 13 dni, podczas których zamierzamy pokonać drogą morską ponad 6300 kilometrów. Nasza kabina znajduje się na najwyższym pokładzie, mniej więcej po środku i mamy nadzieje, że dzięki temu kołysanie podczas rejsu będzie mniej odczuwalne. Nad nami usytuowany jest otwarty pokład widokowy.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Moje ulubione miejsce na fortboksie przed wielkim bulajem.

break

Fascynujący lodowiec Garibaldi, od którego pochodzi nazwa fiordu, znajduje się na terenie Parku Narodowego Alberto de Agostini, obejmującego całą południowo-zachodnią część Ziemi Ognistej. Przesiadamy się na łodzie hybrydowe, czyli wielokomorowe pontony z twardym dnem, napędzane silnikami spalinowymi.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Na brzegach można zaobserwować liczne ptaki morskie i wylegujące się stada Uchatek patagońskich.

Przeważająco monochromowy krajobraz wydaje się być tak doskonały i pełen harmonii, że wręcz nie mogę nasycić się jego widokiem. Im bardziej wpływamy w głąb fiordu, tym wyraźniej słyszę trzaskające dźwięki odrywających się odłamów, które z wielkim pluskiem spadają do lodowatej wody. Duża część fiordu pokryta jest krą oraz większymi skałami lodowymi.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Lodowiec Garibaldi w całej swojej okazałości.

Znajdując się na łonie tej dzikiej i zarazem bajecznej natury, odczuwam własną maleńkość i kruchość… patagońskie fiordy oczarowują swoim urokiem.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Na otwartym pokładzie widokowym.

Fiordy występują w roli głównej tego fantastycznego patagońskiego spektaklu, natomiast nieobliczalna pogoda przejmuje reżyserię i scenografię, wypracowując dynamiczny przebieg akcji i fenomenalne kulisy. W ciągu jednego dnia może być słonecznie, deszczowo, wietrznie i śnieżnie. Wszystkie 4 pory roku w kompaktowym wydaniu.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Kanał Beagle.

W nocy zakotwiczamy w pobliżu najbardziej wysuniętej na południe miejscowości na świecie – Puerto Williams. Podczas naszego spokojnego snu, urzędnicy załatwiają sprawy paszportowe. Wcześnie rano opuszczamy chilijskie wody terytorialne i wpływamy na międzynarodowe wody Cieśniny Drake'a. Zanim to jednak nastąpi planowane jest wyjście na należący do Chile Przylądek Horn i z tego powodu, aż do czasu opuszczenia granicy morskiej eskortuje nas Pilot.

break

Kiedy budzę się rano, zakotwiczony statek kołysze się lekko na niewielkich falach. Silniki są wyłączone. Natychmiast spoglądam przez bulaja i widzę znane mi już zarysy Przylądka Horn. Pogoda wydaje się dopisywać. Wieje umiarkowany wiatr, jest całkiem przejrzyście i nie pada. Natychmiast budzę Moją Basię i mAT'a i czym prędzej podążamy na śniadanie.
Jest to już nasza 2 próba wejścia na Przylądek Horn. Ze względu na bardzo zmienną, patagońską pogodę i duże fale nie jest łatwy do „zdobycia”. Podczas naszej pierwszej próby w 2012 roku fale osiągały 5 metrów wysokości.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Przylądek Horn.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Niestety po śniadaniu pogoda się pogarsza i prognoza meteorologiczna na następne godziny jest bardzo nieprzychylna. Typowo patagońskie warunki – rano w miarę spokojnie, jednak po wschodzie słońca, nadciąga silny wiatr i deszcz. Kapitan w trosce o nasze bezpieczeństwo nie zezwala na opuszczenie statku i decyduje się tylko opłynąć Przylądek Horn dookoła.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Pilot Morski towarzyszący nam od Puerto Williams udaje się w drogę powrotną.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Przylądek Horn. W tle zbiera się coraz więcej deszczowych chmur.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Decyzja kapitana jest słuszna. Podczas rundy wokół przylądka pogoda ulega znacznemu pogorszeniu i nawet gdybyśmy wyszli na ląd, co być może byłoby możliwe, to jednak nie moglibyśmy z niego wrócić na statek – przynajmniej nie prędko.

break

Wpływamy na słynną Cieśninę Drake'a pomiędzy Ameryką Południową i Antarktydą. Ta łącząca Ocean Spokojny z Atlantyckim, licząca ponad 1000 kilometrów długości i osiągająca około 5 tysięcy metrów głębokości cieśnina, jest jednym z najbardziej niebezpiecznych miejsc na Ziemi. Na jej dnie spoczywa przypuszczalnie ponad 800 wraków statków. W wodach Cieśniny Drake'a przebiega tzw. Antarktyczny Front Polarny. Jest to wąski pas, w którym spotykają się cieplejsze wody z północy oraz chłodne z obszarów Antarktydy. Różnica temperatur powietrza przyczynia się do powstawania w jej obszarze bardzo silnych wiatrów, głównie w okolicy Przylądka Horn. Tym samym powstają tutaj bardzo wysokie i nadchodzące z różnych kierunków fale. Bliżej bieguna południowego występują natomiast liczne pola i góry lodowe.
Mamy wyjątkowe szczęście, gdyż całe 2 doby, potrzebne na dopłynięcie do Antarktydy przebiegają bardzo spokojnie, tak jakbyśmy płynęli po jeziorze.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Wyjątkowo spokojna Cieśnina Drake'a.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Podczas rejsu zapoznaję się z rożnymi gatunkami pingwinów. Niektóre spośród nich poznam już wkrótce osobiście.

break

Antarktyda

Szetlandy Południowe nazywane są potocznie „Wrotami Antarktydy”. Jest to archipelag rozciągający się równolegle do Półwyspu Antarktycznego, od którego oddzielony jest Cieśniną Bransfielda.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Wyspa Greenwich. Szetlandy Południowe.

Od czasu opuszczenia Punta Arenas, po raz pierwszy wychodzimy na ląd. Half Moon Island jest niewielką wysepką wulkaniczną o kształcie półksiężyca, leżącą 120 kilometrów na północ od Półwyspu Antarktycznego w archipelagu Szetlandów Południowych. Znajduje się na niej argentyńska stacja badawcza Base Camara, która obsadzona jest tylko w lecie.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Half Moon Island.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Młody pingwin maskowy.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Mirunga zwana rownież słoniem morskim.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Pingwin białobrewy.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Kotik antarktyczny.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Część kolonii pingwinów maskowych.

Kiedyś przeczytałem: „Kto jeszcze nigdy nie był na Antarktydzie, nie potrafi sobie wyobrazić jak tam naprawdę jest – kto już choć raz tam był, nie potrafi opisać swoich wrażeń słowami”. To prawda!

Chile, Antarktyda i Falklandy

Wielka kolonia pingwinów na wzgórzu. Kulisy tworzy wyspa Greenwich.

break

W skład załogi naszego statku wchodzą naukowcy (geolodzy, biolodzy, ornitolodzy …), którzy codziennie prowadzą bardzo ciekawe wykłady na tematy związane z ich profesją oraz miejscami naszego pobytu. Pośród nich jest również Polak, Tomasz. Jako biolog spędził 2 zimy na polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego, a od 1999 roku bierze regularnie udział w rejsach w strefy polarne – Antarktydę i Arktykę. To właśnie on powiedział, że jak się raz przeżyje Antarktydę z bliska, to chęć powrotu do niej jest silniejsza niż heroina.
Podobnie jak na Przylądku Horn, tak i na Antarktydzie, każde wyjście na ląd uzależnione jest od warunków atmosferycznych. Zanim wolno nam opuścić statek, najpierw wypływają członkowie załogi i przygotowują oraz zabezpieczają teren przed naszą wizytą. Z jednej strony dla naszego bezpieczeństwa, a z drugiej, dużo istotniejszej – dla ochrony niebywale kruchej natury siódmego kontynentu, uważanego za ostatni, nienaruszony system ekologiczny naszej planety. Wśród antarktycznej fauny i flory ze swoimi niesłychanie wrażliwymi mchami i porostami, z nieznającymi strachu przed ludźmi pingwinami i fokami – pobyt człowieka może okazać się bardzo destruktywny. Już od dawna podejmowane są próby uznania całej Antarktydy jako Rezerwatu Przyrody.
Tomasz z wielkim zadowoleniem informuje nas, że tak wspaniałe warunki pogodowe jakie mamy obecnie, zdarzają się raz na 5 lat.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Deception Island (Wyspa Zwodnicza) jest wierzchołkiem kaldery czynnego wulkanu, zajmującej obszar o średnicy 12 kilometrów.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Góra lodowa o wysokości około 55 metrów ponad taflą wody, co oznacza…

Chile, Antarktyda i Falklandy

…, że pod powierzchnią zanurzona jest na głębokość około 350 metrów!

Wcześnie rano dopływamy do wyspy Cuverville. Podczas antarktycznego lata jest ona miejscem wylęgu, liczącej około 6500 par, kolonii pingwinów białobrewych.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Cuverville to skalista wyspa u wybrzeża Ziemi Grahama, usytuowana w Kanale Errera.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Już podczas śniadania zauważam pływające w pobliżu liczne walenie. Niektóre matki z cielakiem przepływają tuż przy burcie statku.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Wydrzyk antarktyczny to gatunek dużego ptaka morskiego.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Nasze przybycie na ląd wzbudza wielkie zainteresowanie wśród młodych pingwinków, które z natury są bardzo ciekawskie. Odstawiony przez nas ekwipunek zostaje dokładnie przebadany.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Pozostawiona na uboczu torba jest miękka i ciepła, więc nadaje się wyśmienicie na wypoczynek.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Widok na zatokę przy wyspie Cuverville.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Wygodne i ciepłe miejsce na kręgach walenia.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Młode pingwiny zakończyły właśnie swoją pierwszą lekcję nurkowania…

Chile, Antarktyda i Falklandy

… i po wyjściu z wody odkrywają niezidentyfikowane obiekty rozłożone na plaży. Trzeba je koniecznie zbadać.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Stołowa góra lodowa.

Jest cudowny, słoneczny dzień. Moja Basia wsiada do łodzi hybrydowej i przemierza zatokę oraz Kanał Errera z nadzieją na spotkanie z waleniami, natomiast ja wraz z mAT'em i Olafem wsiadam do kajaku i ruszamy na aktywną percepcję Antarktydy. Z tej perspektywy każdy jeden odłam lodu wydaje się być wielki. Wiatr jest mroźny, a kiedy opuszczamy osłoniętą przez wyspę część zatoki i wypływamy na otwartą przestrzeń – bardzo silny. Marzną nam czubki nosów i pomimo wodoszczelnych, ale mokrych rękawiczek zimno jest również w ręce.
Moja Basia ma szczęście i spotyka samicę Humbaka z cielakiem. Przepływają tak blisko, że można je prawie pogłaskać.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Kajakiem przez lody Antarktydy.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Cieśniną Gerlache'a przepływamy do Cieśniny Lemaire'a. Po drodze podziwiamy fascynujące krajobrazy.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Góra lodowa w Cieśninie Bismarck'a.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Widoczne z lewej strony dwie wierze skalne w Cieśninie Lemaire'a noszą nazwę Cape Renard. Znane są również pod nazwą Una's Tits, obie nazwy uznane są za oficjalne.

Dopływamy do naturalnej bariery, której nasz statek nie jest w stanie przekroczyć. Przed nami rozpościera się pole lodowe w Cieśninie Lemaire'a i jest to tym samym najdalej wysunięty na południe punkt w głąb kontynentu, który możemy osiągnąć. Na dalsze cudowne przeżycia pozostaje nam jednak jeszcze cała droga powrotna.

break

Noc spędzamy zakotwiczeni w niewielkiej zatoce nazywanej Neko Harbor (Neko Harbour) usytuowanej przy Ziemi Grahama. Nazwa pochodzi od statku wielorybniczego, który dla korzyści materialnych w latach 1911-1924 dokładał wszelkich starań, aby maksymalnie zredukować liczebność waleni.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Neko Harbor. Daleko w tle widać amerykański statek badawczy, lodołamacz RV Laurence M. Gould.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Prze cały czas naszego pobytu utrzymuje się niewiarygodnie cudowna pogoda i aż nie chce się wierzyć, że Antarktyda jest nie tylko najwyższym i najsuchszym, ale również najwietrzniejszym i najzimniejszym miejscem na ziemi. Temperatury kształtują się pomiędzy -25 stopni w lecie i -65 stopni Celsjusza w zimie. Miesiącami panuje albo wieczna noc albo niekończący się dzień.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Pingwiny w Neko Harbor.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Pingwin białobrewy karmi swoje potomstwo.

mAT znajduje martwego Wydrzyka antarktycznego. Zginął prawdopodobnie w walce z innym Wydrzykiem. Jest jeszcze ciepły i bardzo lekki. Pochodzący z Chile ornitolog Manuel informuje nas, że te ptaki posiadają tak zwane kości pneumatyczne, których wewnętrzna struktura składa się z szeregu pustych komór i dzięki temu są wyjątkowo lekkie.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Pingwinek białobrewy. Jeszcze prawie cały w dziecięcej szacie.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Młode pingwiny, które zdążyły już zrzucić swoje przedszkolne ubranka, pobierają pierwsze lekcje nurkowania. Muszą być jednak bardzo ostrożne – w pobliżu czają się na nie Amfitryty lamparcie lub inaczej mówiąc lamparty morskie. Maluchy już dawno nie dostają wystarczająco pożywienia i aby przeżyć, zmuszone są jak najszybciej samodzielnie wyruszyć na łowy.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Neko Harbor.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Foki wypoczywające na odłamie lodowym.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Neko Harbor.

break

Przepiękną trasą wiodącą przez Paradise Bay, Cieśninę Gerlache'a i Cieśninę Neumayer'a płyniemy do kolejnego celu naszej wyprawy – Damoy Point.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Po drodze mijamy chilijską stację badawczą – Base Gabriel González Videla.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Paradise Bay.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Cieśnina Neumayer'a.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Damoy Point.

Chile, Antarktyda i Falklandy

To mój nowy kumpel Pingwiniak.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Bardzo grzecznie pozujący do zdjęcia Wydrzyk antarktyczny.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Dawniej, podczas podróży w głąb lądu lub zanim postawiono stałe baraki, pracownicy stacji naukowych mieszkali w takich namiotach.

Chile, Antarktyda i Falklandy

W Damoy Point znajduje się bardzo dobrze zachowana, historyczna stacja polarna. Była zbudowana w 1973 roku i podczas antarktycznego lata wykorzystywana przez angielskich pilotów oraz jako miejsce czasowego pobytu dla naukowców. Ostatnio zamieszkana w 1993 roku. Jest kompletnie urządzona, tak jakby cały czas przebywał w niej personel naukowy.
Nasz walijski lektor David, brał udział przy budowie tejże stacji. W ciągu ostatnich 47 lat, David spędził wiele czasu na Antarktydzie. 4 pełne zimy oraz 44 razy w ciągu antarktycznego lata.

Chile, Antarktyda i Falklandy

David.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Damoy Point.

Na górze, gdzie nie dochodzą pingwiny i nie dolatują inne ptaki, robi się nagle bardzo cicho. Słychać tylko podmuch wiatru. W tym lodowym krajobrazie wszystko jest bardzo przejrzyste i zredukowane do absolutnego minimum. Odnosi się dziwne wrażenie, że Antarktyda to nie siódmy kontynent, lecz zupełnie inna planeta.

Chile, Antarktyda i Falklandy

W przyprawiającej prawie o ból otaczającej ciszy, panuje bardzo mistyczna atmosfera. Antarktyda magicznie odmienia swoich gości i mało kto wraca taki sam, jakim był zanim tu przybył. W obliczu tej potężnej natury, pozbawionej jakiejkolwiek ludzkiej ingerencji, odczuwa się olbrzymi respekt i szacunek.

break

Nasz pobyt na siódmym kontynencie dobiega końca i kapitan obiera nowy kurs. Kolejnym celem są Falklandy, do których dotrzemy dopiero za 2 dni.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Po drodze mijamy ponownie amerykański statek badawczy RV Laurence M. Gould.

Późnym popołudniem nadciąga gęsta mgła. Wychylam się za burtę i widzę nieduże odłamy lodowe przepływające obok statku jednak wokół aż roi się od potężnych i niebezpiecznych gór lodowych. Odnoszę wrażenie, że Antarktyda nie chce się z nami tak szybko pożegnać

Chile, Antarktyda i Falklandy

Statek wyposażony jest w nowoczesny sprzęt – radary i echosondy. Kapitan redukuje prędkość i pomimo bardzo słabej widoczności, gór lodowych i nadchodzącej nocy płyniemy powoli na północ.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Podobnie jak w drodze na Antarktydę, tak i w drodze powrotnej Cieśnina Drake'a okazuje się nadzwyczaj spokojna. Dopiero na drugi dzień zwiększają się fale i zaczyna lekko kołysać.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Rano, kiedy siadam jak zazwyczaj na fortboksie i spoglądam przez bulaja, zauważam bardzo liczne walenie. Aż po linię horyzontu można zaobserwować fontanny wody, które wydmuchują w powietrze. Myślę sobie, że przypomina to trochę pole zielonej pietruszki, na którym z gruntu sterczą natki.

Razem z moim towarzyszem podroży o imieniu Dani idziemy w odwiedziny do kapitana Benny Didriksen'a. Ku naszemu zaskoczeniu zauważamy, że wśród zespołu oficerskiego na mostku znajduje się również nasz dalszy kuzyn Panda.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Familijne zdjęcie na urządzeniach nawigacyjnych.

Podczas długiej podroży po morzu, dokuczliwy jest brak ruchu. Codziennie ubieramy się ciepło i schodzimy na pokład spacerowy, po którym maszerujemy bardzo szybkim krokiem kilkanaście razy wokół statku.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Zachód słońca na ciągle spokojnej Cieśninie Drake'a.

Chile, Antarktyda i Falklandy

break

Falklandy

Falklandy oddalone są około 480 kilometrów na wschód od wybrzeży Ameryki Południowej. Wyspy znajdują się pod administracją brytyjską, ale prawa do nich rości sobie także Argentyna i z tego powodu nazywane są rownież Malwinami (Islas Malvinas). Powierzchnią dorównują województwu Śląskiemu w Polsce, posiadają jednak tylko niecałe 3 tysiące mieszkańców. To jest zdecydowanie mniej niż mieszkających tutaj pingwinów czy owiec.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Wejście do portu Stanley.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Magelanki zmienne.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Naturalna roślinność wysp to łąki, torfowiska, wrzosowiska, mchy, porosty – brak drzew. Drzewa można spotkać jedynie w miejscach zagospodarowanych przez ludzi.

Tuż za miastem, na niewielkim wzniesieniu, znajduje się miejsce nazywane Boot Hill (Buciane Wzgórze). Wokół Boot Hill krąży klika legend i jak to w takich przypadkach bywa, żadna nie jest autorytatywna. Pierwsza mówi, że odchodzący na rentę pracownik lotniska pozostawił w tym miejscu swoje buty robocze. Druga, bardziej przerażająca, że pewien mieszkaniec wyspy nadepnął na minę pozostawioną po wojnie z Argentyną i urwało mu nogę. Człowiek ten zatknął swój but na kiju i wkrótce pojawiały się obok coraz to nowe, tak zwane „buty sympatii” oraz trzecia, najbardziej pogodna legenda, to, że jeśli odwiedzający wyspę pozostawią w tym miejscu swoje buty, to z pewnością kiedyś na nią powrócą.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Pozostawione buty na Boot Hill.

Bluff Cove Lagoon jest farmą Hattie i Kevin'a Kilmartin. Na jej terenie gniazdują liczne pary pingwinów oraz istnieje duże prawdopodobieństwo zaobserwowania majestatycznych pingwinów królewskich.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Farma Bluff Cove Lagoon.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Młode pingwiny białobrewe stoją wbrew pozorom nie na śniegu, lecz na piórach pogubionych z „przedszkolnych ubranek”.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Kolonia pingwinów z grupą pingwinów królewskich.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Pingwin białobrewy na Boulder Bank.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Plaża w Bluff Cove Lagoon.

Tuż przy plaży znajduje się kawiarenka o wdzięcznej nazwie „The Sea Cabbage Café”, prowadzona przez rodzinę Kilmartin. Serwują w niej wyśmienite domowe wypieki, kawę i bardzo dobrą herbatę. W kawiarni znajduje się również wystawa konkursowych prac artystycznych, wykonanych z wełny.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Chile, Antarktyda i Falklandy

Wełniane „widoczki” morskie.

break

Główna osada Stanley pochodzi z 1843 roku i podobnie jak całe Falklandy jest pozostałością Imperium Brytyjskiego (Brytyjskich kolonii). W czasie wojny o Falklandy w 1982 roku miasto zostało zajęte przez siły zbrojne Argentyny i zanim zostało odbite przez oddziały brytyjskie, miejscami zniszczone. Tereny wokół miasta są ciągle jeszcze częściowo zaminowane. Podczas okupacji Argentyńczycy zmienili nazwę miasta na Puerto Argentino, która w Argentynie obowiązuje jeszcze obecnie.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Jubilee Villas przy drodze Ross Road, to 4 budynki wzniesione w 1887 roku na pamiątkę złotego jubileuszu królowej Viktorii.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Christ Church Cathedral z 1892 roku jest najbardziej na południe usytuowanym kościołem anglikańskim na świecie.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Łuk zbudowany z kości szczękowych dwóch Płetwali Błękitnych. Ten symbol miasta został wzniesiony w 1933 roku z okazji stulecia istnienia kolonii.

Chile, Antarktyda i Falklandy

W sklepie z pamiątkami spotykam bardzo sympatyczną rodzinę pingwinów królewskich.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Government House. Zarząd miasta jest od 1840 siedzibą gubernatora, który zarządza nie tylko Falklandami, ale również terytorium zamorskim Georgia Południowa i Sandwich Południowy.

Chociaż historia Falklandów oparta jest w dużym stopniu na wielorybnictwie, to jednak wśród mieszkańców Stanley znajdują się zagorzali przeciwnicy dokonywania zbrodni na tych wspaniałych ssakach morskich. Dla podkreślenia swoich przekonań i dla ukazania brutalnego mordu wykonywanego wyłącznie dla korzyści materialnych, zorganizowali we własnym ogrodzie wystawę przedstawiającą szkielety i działa harpunnicze używane do pogromu waleni. Przed wejściem na wystawę ustawiony jest billboard z podobizną humbaka i napisem „Say No To Wahling”.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Czaszka Orki.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Z tego działa, w latach 1937-1965 zostało zabitych 20 tysięcy wielorybów. Z tyłu za działem widać szkielet wala dziobogłowego Gray'a, a w oddali szkielet Fiszbinowca.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Redakcja gazety codziennej „Penguin News”.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Nowoczesna zabudowa w Stanley.

Wypływamy w kierunku Falklandu Zachodniego i rano planujemy wyjście na wyspę New Island. Po opuszczeniu portu morze ukazuje się jednak od swojej nieokiełzanej strony. Jest wzburzone, wieje porywisty wiatr i pada deszcz. Prognoza pogody na następne godziny nie zapowiada zmian.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Silny wiatr i przejściowe opady uniemożliwiają wyjście na ląd. Dalsza prognoza pogody przewiduje nadciągający sztorm.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Kapitan decyduje się na powolną podróż w kierunku naszego docelowego portu Montevideo w Urugwaju. Co prawda wyruszamy o kilka godzin wcześniej, ale oczekuje nas ciężka noc.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Na otwartym morzu fale osiągają 6-8 metrów wysokości, a wiatr wieje z prędkością około 90 kilometrów na godzinę.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Od czasu do czasu nadchodzi niespodziewanie wysoka fala z boku od rufy i silnie przechyla statek na stronę.

Decyzja kapitana o wcześniejszym wyruszeniu z Falklandów jest dobrze przemyślana. Podczas sztormu płyniemy na wysuniętych stabilizatorach, które ograniczają prędkość i powodują większe zużycie paliwa, jednak zabezpieczają statek przed silnymi przechyłami i nieznośnym kołysaniem. Mimo to frekwencja na dzisiejszym wykładzie jest znikoma, ponieważ sala znajduje się na najniższym pokładzie na dziobie statku. Pobyt w niej odczuwa się jak jazdę windą szybkobieżną raz w górę – raz w dół, a dźwięki uderzenia każdej większej fali rozchodzą się jak gromy podczas burzy.
W mesie fale próbują wedrzeć się do środka uderzając z hukiem o wielkie szyby, które jednak okazują się być wyjątkowo wytrzymałe i stawiają im dzielnie opór. Podczas kolacji trzeba mieć niezłe umiejętności cyrkowe i dobrze funkcjonujący zmysł równowagi, aby donieść w całości talerz wraz z zawartością do swojego miejsca, a samo spożywanie potrawy należy do niezłych ćwiczeń sprawnościowych.
Drzwi wyjściowe na otwarty pokład zostały zaryglowane, jednak wyjący jak stado wilków do księżyca wiatr, przedziera się przez szczeliny i próbuje je oswobodzić z jarzma zawiasów. Wieczorem, jedna z wysokich fal przechyla statek tak mocno, że spadają szklanki w barze, drukarki i monitory w biurze, przewracają się stojaki i niektórzy uczestnicy. W dalszym ciągu nie jest to jeszcze prognozowany sztorm.

W nocy wiatr osiąga prędkość do 115 kilometrów na godzinne (62 węzły), a fale dochodzą do 12 metrów wysokości (40 stóp). Słyszymy donośne wycie wiatru próbującego z jeszcze większą determinacją pozbawić statek drzwi wyjściowych na pokład widokowy. Śpimy z przerwami gdyż stale musimy uważać, aby nie wypaść z koi.

Chile, Antarktyda i Falklandy

Nasza ekspedycja z chilijskich fiordów przez przylądek Horn, zadziwiająco spokojną cieśninę Drake'a, aż do fascynującej i wyjątkowo słonecznej Antarktydy oraz na Falklandy, należy do jednej z najwspanialszych podroży jakie odbyłem w moim pluszowym życiu. Wyprawa w ten odległy zakątek świata to fantastyczna przygoda wypełniona niezapomnianymi przeżyciami i dla podkreślenia swojej wyjątkowości, uwieńczona „Chrzestem Morskim” w sztormie o sile 11 stopni w skali Beauforta.


Klocek



Przeczytaj ciąg dalszy podroży » Urugwaj